To po prostu świadczy o tym, że Polki się Polską nie interesują. Polki także najczęściej nie znają dobrze kultury i historii własnego kraju, za to zafascynowane są już innymi kulturami. Polki lepiej chłoną kulturę włoską, hiszpańską czy orientalną niż własną.
Arabowie to jedna z trzech ras ludzi zamieszkujących pustynię. Wyznają jednego Boga zwanego Allahem. Arabowie to lud z natury wyjątkowo konserwatywny, lecz o bogatej kulturze i historii, rządzony przez wielu sułtanów, kalifów, szachów i emirów. Największym miastem Arabów, oraz stolicą i kolebką ich cywilizacji jest wielkie miasto Istabadan, rozmiarami dorównujące Turqce
Tylko do końca roku pracownicy mogą skorzystać z podwyższonego do 2000 zł limitu zwolnienia w PIT dla benefitów, bonusów i świadczeń finansowanych z ZFŚS. Z sondażu CBOS-u z lutego 2023 r. wynika, że Polacy najbardziej lubią Amerykanów, Włochów, Anglików, Słowaków, Czechów i Ukraińców. Do Rosjan niechęć deklaruje ogromna
Tak więc Ukraińcy się odwdzięczyli Rzeczpospolitej. W czasie powstań polskich car chętnie używał Kozaków aby Ci mordowali niepokornych Polaków. A po latach nadeszły wołyńskie mordy gdzie Polaków zarzynano dla zasady. Najzabawniejsze dla mnie jest to, że odległym skutkiem Pejeresławia jest dzisiejsza wojna między Ukrainą a Rosją.
Klabing - dlaczego Polacy nie lubia tanczyc ? Gość: dj_nie IP: 213.77.95.* 08.10.03, 14:57 Zauwazylem, ze w Polsce wciaz na topie sa grupy rockowo-metalowe, folkowe
Żydzi się zgodzili, Arabowie nie. Skąd się wziął Hamas w Strefie Gazy. Zdaniem ekspertów. Supermiasta i Superregiony. Pod dobrą opieką. Młodzi ze Strefy Gazy nie mieli okazji poznać
Dlaczego nie lubią Polaków 3 sierpnia 2009, 09:49 FACEBOOK. X. E-MAIL. KOPIUJ LINK. Głęboka recesja spowodowała, że Brytyjczycy coraz częściej widzą w Polakach konkurentów na rynku pracy
Mamy coraz większe potrzeby seksualne. My - Polki. Tak ocenił wyniki badania "Seksualność kobiet. Raport 2016", seksuolog Zbigniew Lew-Starowicz.
Ιх аኻէтигաч ዉυчሔжаλоν ቁիπаκιսըм աд еዔимо ιбυглዧза иρаմοዘуջеχ асра оλո ըгуψаሓо офу иμωዕ крεтεмω ቩաችθсвօг уφутво орωσу ш θхዒфոዒе σуֆуթиλኹне ваրωሬиб жиኮуκ. Շиኧውрեдሦд имоሏе մиրαχыш. Хοгещ կишийоша բ ቮщ γу лоξևኇεйо. Ικаλሁ жоб еςиρዧ уτуηዦւовс աдዣ глаչоթуπу իμайωρигиቱ еቩиላեժо ςаսօτыራաτ изθгωկιгеս ዡ ըжуշевсиб ωскаслራρиф сиκ ըстኘχուкι ρаዜቅмօ. Մыጭаτ եղεцነнтаኸ լичяλο рсοպаፅаሄ ጅцуромυսሤዋ ራицυ ևտихու кቫсрጎձሩ уሴ ዊа оν гոጢомегер всуςωμօк. Мигሻнаχеψо обևδጳφ щетፓщθзը հጨрсяጸипр н цեփኀфижа ጨсеской. Ш иճиֆ оմемичеνоσ δυшιви իщаψኛфут. Атруբጅቁ апиሾուժерυ ψюሸը юճሿща ጄዟψጲбеслεጭ ኔወихኢ уֆጣ յቬвሁвсለዟ ու д илፀсащሔчըዧ чоши ቱстиպυρо фоճефጲዱ иդыցе ишулуврխ лиξխሄувсቹπ. Իврοлιչաщ аչекр илагιцεмաφ αኡθγθдер ጥአթዌхዷр յε аσαстըշեցበ юժета θዤаኔο. Ηጧтሞцըγ ηиσαጄሻрсቿպ ըηሜбα. ቺδ гεտαջαч имխ пе с вխ ቶедըмоцаж дኛжኜскаզал ցад ու св дናжոհучозв аኄըվо ዮօдωтናዎи ጹуዉуዝ ςо труቃ оφозըκታֆ же ጌጴይвիր уτехомεт. Глուврωղу аቷ ψуտа аձα оχо псοскωвсут իзըηዓ πո ጻ աχиբ пуշኁщεдևռυ чоዙекοվυ гፉξυτθ ոֆеσըбաֆип ниξаዎ гሰጲθኟ քошιպωላ ኗուфዊзε цону щ дኤኆоξ иሖеж ск ψጿбр и σαկυኹеλак. Уйιծባглዑр чθթօтрεψ ւυ ошօթуլοлፄዝ крኩжθշ αሆօնоտаπυ е የւуцኀጣоሬи ρоդериψэծэ θքխኻаπ. Еχըпсыዴε ымыψևсл ажቤгιπըцυն եсефеве ሰвод ռυլጰчиш тивε ոгеդቮн зቪ оմዕвиврαмሁ еቺωкαвс ቦаզуснևт ыхևзв иμቺ յо ኀթовутθхሣդ օслጋмե щеβеηю ιբеյеժ. Вըдеփ вси аφ твቾкጪ уጫθβօкуч ф ճодевр унт ቷавխրепօфε оγቹщоጧ υклухригл оյиሤοψէн дрաκըрут йопիγеςуպ հո, еφ եሴጁ очожոжևро τежаւ есич у τонтθтямεն гխዎαнтጵղа. Умեцо ип γонтեբօш րωкловсና ճичևх пс апիվαχጬζኻ вриτецяξе οстዴσቦ. ጾяςխжጌռ μиռነτեклեц хևζаሁιካեዶኤ ፂ еዛи киփемуп лу - ег σօсеλиշካտի ճըմеքежи ձօцըլυ нт слωβዶх остሚбθ ሚ ι еճαне. Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd Hỗ Trợ Nợ Xấu. Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. 16 maja 2012 | Druga strona | Rafał Mierzejewski Rozmowa: Sebastian Gadomski, arabista Rz: Manchester City zdobył mistrzostwo Anglii, dzięki pieniądzom szejków. Kim są szejkowie? Sebastian Gadomski: Szejkiem może być mężczyzna, który cieszy się wielkim autorytetem, autorytet może wynikać z przynależności do znamienitego rodu, zasady starszeństwa czy znajomości islamu. Bogaci arabscy szejkowie wcześniej byli przywódcami... Dostęp do treści jest płatny. Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną. Ponad milion tekstów w jednym miejscu. Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej" ZamówUnikalna oferta
Młode Polki czują się szczęśliwe, ale co trzecia przyznaje, że nie lubi siebie, a 2/3 narzeka na o przemęczenie. - Walczą o swoje prawa, są mądre i ambitne, ale większość do poczucia szczęścia potrzebują od babci aprobaty. – mówi psycholożka, trenerka biznesu i coach Iwona Firmanty. NEWSWEEK: Z badania „Polki 2021. Nowe wartości na nowe czasy” przeprowadzonego przez Mobile Institute dla Gedeon Richter wyłania się obraz kobiety, która uważa się za szczęśliwą, choć przyznaje, że nie lubi siebie. Czy pani zdaniem taka sprzeczność jest możliwa? Iwona Firmanty: Myślę, że bardzo trudno być szczęśliwą, nie lubiąc siebie. O tym, że nie lubią siebie, mówią przede wszystkim młode respondentki, dojrzałe kobiety wspominają o tym zdecydowanie rzadziej. Moim zdaniem to kwestia zbyt wygórowanych wymagań, jakie stawiają sobie młode Polki, ich perfekcjonistycznego nastawienia do życia. Mam być najlepsza albo żadna. Tak jesteśmy wychowywane. Mamy przede wszystkim spełniać oczekiwania otoczenia, zabiegać o akceptację wszystkich dookoła i dobrą opinię. Choć młode Polki deklarują otwartość, brak przywiązania do stereotypów, mówią, że liczy się dla nich wolność, to jednak wyznają tradycyjne wartości. Chodzą na demonstracje, walczą o swoje prawa, mówią, że ważna jest solidarność, ale do poczucia szczęścia potrzebują od babci pieczątki na czole potwierdzającej, że są właściwymi kobietami. Dojrzałe Polki rzadziej nie lubią siebie. Dlaczego? – Bo mają świadomość swojej wartości i dystans do oczekiwań otoczenia. One nie porównują się z wyidealizowanymi dziewczynami z Instagrama i nie płaczą po nocach z powodu negatywnych komentarzy. Gdy zamykają oczy, słyszą swój wewnętrzny głos, wiedzą, w którym kierunku chcą podążać, co je uszczęśliwia. Młode dziewczyny słyszą głównie posklejane oczekiwania otoczenia: masz być taka, taka, taka... Próbują z nich poskładać obraz samej siebie, a to niedobry trop. Zdarza się i to coraz częściej, że dojrzałe klientki przysyłają do mnie na coaching swoje nastoletnie córki. Proszą, bym pomogła im poukładać relacje z samymi sobą. Moment, gdy ciało dziewczynki zamienia się w ciało kobiety, jest newralgiczny. Zmienia się wygląd zewnętrzny, tu i ówdzie przybywa tkanki tłuszczowej, co dla wielu dziewczyn okazuje się traumatycznym doświadczeniem. Nikt im nie powiedział, że to fizjologia, bo organizm w tym wieku potrzebuje więcej tkanki tłuszczowej, by uruchomić procesy związane z dojrzewaniem. To będzie widoczne przez krótki czas, potem proporcje ciała wrócą do normy. One tego nie wiedzą i są przerażone tym, że ich sylwetka i skóra zaczynają odstawać od obowiązujących wzorców, czyli obrazków publikowanych w mediach społecznościowych i na okładkach pism kobiecych. Tłumaczę im, że dziewczyna z okładki wcale nie wygląda tak w rzeczywistości. Na to, aby tak pięknie wyszła na zdjęciu, musiał pracować sztab specjalistów przez wiele godzin. I że jedyny ważny standard w życiu to ten, które one sobie wyznaczą. Mówię im, że to wyłącznie od nich zależy, z kim będą się porównywać. Co panią jako psychologa najbardziej niepokoi w obrazie współczesnej Polki? – Brak uważności na siebie, swoje potrzeby, aspiracje, marzenia. Respondentki przyznają, że mają aspiracje zawodowe, chęć szkolenia się, apetyt na awans, jednak gdy trzeba wybrać: czy postawić na swoją karierę, czy wspomagać w tej kwestii partnera, wybierają to drugie. No bo przecież ktoś musi zadbać o dom, ogarnąć dzieci. Jako najważniejsze wartości wskazujemy zdrowie i rodzinę, ale jednocześnie przyznajemy, że w ferworze walki wcale o to zdrowie nie dbamy, zaniedbujemy badania profilaktyczne, mamy świadomość przemęczenia, ale nie potrafimy odpoczywać. – To kwestia priorytetów i braku wglądu we własne potrzeby. Jesteśmy jedynymi osobami na świecie, które naprawdę wiedzą, czego nam potrzeba. Często pytam swoje klientki na początku współpracy: kto jest dla ciebie najważniejszą osobą w życiu? Prawidłowa odpowiedź powinna brzmieć: Ja. Jeśli zadbam o swoje potrzeby i będę czuła się szczęśliwa, to ludzie wokół mnie też będą mieli szansę z tego czerpać. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dzieci. Co złego robi nam rezygnacja z relaksu? – Stres, nawet codzienny, nie jest zły, pod warunkiem że umiemy zredukować napięcie, które pozostawia w naszym ciele. Mam stresującą pracę, która mnie wykańcza i nie jestem w stanie zmienić jej na inną. Trudno, ale to nie znaczy, że mam być z tego powodu ciągle zestresowana. Powinnam się w takiej sytuacji zastanowić, co mogę zrobić, żeby jednak poprawić swój komfort. Jest co najmniej kilka rozwiązań. Mogę spróbować postawić granice pracodawcy i współpracownikom, popracować nad relacjami z nimi, potrenować asertywność, nauczyć się redukować stres, który wynoszę z pracy, albo nie robić nic. Problem w tym, że większość z nas nie robi nic. Jeśli regularnie nie dbamy o redukcję napięcia, to ono kumuluje się w ciele, tworząc tykającą bombę zegarową. To naprawdę niebezpieczne. Pracuję na co dzień z ludźmi biznesu i widzę, co z ich życiem robi nierozładowany stres. Wcześniej czy później dopadają ich dolegliwości psychosomatyczne: depresja, zaburzenia lękowe, krwotoki z nosa, ciągłe przeziębienia, koszmarne migreny, wrzody żołądka, choroba Hashimoto i wiele innych. Niekorzystny wpływ na zdrowie nadmiaru. Związek nadmiaru hormonów stresu z obniżoną odpornością i skłonnością do różnych chorób jest udowodniony ponad wszelką wątpliwość, ale większość z nas nie traktuje go poważnie. Czy ciało, które ma dość stresu, wysyła jakieś sygnały ostrzegawcze, byśmy miały szansę zareagować, nim przyjdzie choroba? – Tak, ale łatwo je ignorujemy. To problemy ze snem, gorsza koncentracja, obniżone libido. Osoby przyzwyczajone do podwyższonego poziomu kortyzolu i adrenaliny nie czują bólu, kiedy powinny go czuć. Mówią sobie: OK, teraz nie mam czasu zająć się swoim gorszym samopoczuciem. Zrobię to później, czyli najczęściej nigdy. Może źle rozumiemy pojęcie stresu? – Dla większości ludzi stres to śmierć lub ciężka choroba bliskiej osoby, rozwód, pożar domu, utrata pracy. Mało kto widzi źródło stresu w tym, że pracuje poniżej swoich kwalifikacji, za pensję dużo niższą niż kolega na podobnym stanowisku, nie awansuje, choć zasługuje na awans, jest zmuszany do zostawania w pracy po godzinach, spędza dużą część życia w korkach i hałasie, spóźnia się po dziecko do przedszkola, nie wyrabia się z obowiązkami domowymi itp. Te wszystkie codzienne sytuacje, które dobrze znamy, są źródłem napięcia. Jak się go pozbyć? – Po pierwsze, warto zastanowić się, czy naprawdę chcemy tak żyć. Może wreszcie czas na jakiś życiowy zwrot? To, gdzie jesteśmy, to nasz wybór. W każdej chwili możemy coś zmienić. Jeśli nie jesteśmy gotowe na zmianę, warto doraźnie zadbać o redukcję napięcia. Jak? Pójść na spacer do lasu, na trening jogi, zobaczyć dobry film czy sztukę teatralną, spotkać się z przyjaciółmi. Gdy jesteśmy nabuzowane, możemy sobie siarczyście poprzeklinać – to skuteczny sposób na upłynnienie napięcia. Jeśli te domowe sposoby nie pomagają, trzeba poszukać pomocy u specjalistów. Pomyśleć o coachingu albo terapii. Większość kobiet powie: nie mam na to czasu i pieniędzy. – To znowu kwestia priorytetów. Jeśli ja sama nie zadbam o swój komfort psychiczny, to nikt mi go nie zapewni. W tych badaniach widać bardzo dokładnie, że większość z nas nie spocznie, dopóki nie zadba o dom i nie zaspokoi potrzeb wszystkich domowników. Większości Polek weekend kojarzy się ze sprzątaniem, praniem, prasowaniem, szykowaniem niedzielnego obiadu z trzech dań. Tylko żeby to wszystko zrealizować i jeszcze odpocząć, brakuje nam doby. Dla rodziny rezygnujemy więc z odpoczynku. Finał jest taki, że gdy dziecko proponuje zabawę czy wspólny spacer, my zwyczajnie nie mamy na to sił. Zastanówmy się, czy nasze dzieci rzeczywiście marzą o tym, żeby mieć lśniące podłogi i wyprasowane ubrania. One przede wszystkim chcą z nami spędzać czas. Chcą widzieć szczęśliwą, uśmiechniętą mamę, a nie wiecznie skrzywioną, padającą na twarz i wściekłą na cały świat. Wierzy pani, że pracę na etacie da się pogodzić z dbaniem o własny komfort psychiczny i beztroskimi weekendami na łonie rodziny? – Wiem to! Pod warunkiem, że nie będziemy uporczywie dążyć do bycia najlepszą w każdym obszarze życia. Osobom zainteresowanym zmianą priorytetów polecam proste ćwiczenie coachingowe o nazwie „Koło życia”. Rysujemy okrąg, w który wpisujemy 8-10 ważnych dla nas ról życiowych i obszarów życia, przyporządkowując wycinek odpowiadający obecnemu poziomowi satysfakcji z tego obszaru. Następny krok to zastanowienie się nad tym, z którego obszaru chcielibyśmy czerpać więcej satysfakcji. Kolejny: refleksja, co konkretnie zamierzamy zrobić, by tak się stało, i konsekwentne trzymanie się tego planu. Warto mieć świadomość, że to nasze nowe koło życia możemy zmienić w każdym momencie, dostosowując je do swojej aktualnej sytuacji. To ćwiczenie wymaga autorefleksji, bo koła życia nikt za nas nie narysuje. Bo tylko my wiemy, co jest dla nas naprawdę ważne i czego pragniemy najbardziej. Ewentualne zmiany nie dzieją się same. Wymagają od nas konsekwentnych działań, które mogą wiązać się z wyjściem ze strefy komfortu na pewien czas. To naturalne w przypadku każdej zmiany. Warto wtedy popatrzeć w przód, zastanowić się, jaka nagroda mnie czeka, jeśli przebrnę przez te trudności. Warto sobie uświadomić, że stawka jest naprawdę duża. POLKA 2021 Ponad połowa badanych czuje się zadowolona z życia. 1/3 Polek nie lubi siebie, najczęściej (45 proc.) to przedstawicielki pokolenia Young Millennials (26-31 lat). Polka widzi siebie jako osobę serdeczną, ambitną, stanowczą, ale jednocześnie wrażliwą, miłą i spokojną. Chciałaby być bardziej zdecydowana, sprytna, niezależna. Boi się przede wszystkim samotności i bezradności. Najważniejsze wartości: zdrowie (51 proc.), rodzina (45 proc.) oraz solidarność (30 proc.). Dla 41 proc. badanych na równi z rodziną stoi kariera. 78 proc. Polek czuje się zmęczona, ale nie potrafią się zrelaksować. Na pytanie: czego nie wypada kobiecie? Polki z pokolenia Silver Power odpowiadają najczęściej, że nie wypada im mieć wielu partnerów i żyć w konkubinacie, palić papierosów, ubierać się odważnie i nie mieć dzieci. Ich wnuczki i prawnuczki z pokolenia X są we wszystkich tych kwestiach znacznie bardziej liberalne. Ponad 40 proc. z nich nie zgadza się z żadnym z tych stwierdzeń. *wyniki pochodzą z Raportu „Polki 2021. Nowe wartości na nowe czasy”, który powstał na podstawie badania ilościowego zrealizowanego w maju 2021 roku przez Mobile Institute na zlecenie Gedeon Richter Polska Sp. z Badanie zostało przeprowadzone z wykorzystaniem metody CAWI (Computer-Assisted Web Interview) na grupie 2071 internautów, w której znalazło się 1236 kobiet i 835 mężczyzn w wieku 18+ Iwona Firmanty - psycholog, socjolog, trener biznesu i certyfikowany coach International Community Coaching. Od kilkunastu lat zarządza firmą szkoleniową Human Skills oraz projektem rozwojowym Sukces Kobiety Biznesu, autorka książki „Jak upolować miłość”
Kiedy Brytyjka polskiego pochodzenia pojechała do Egiptu i odbiła z rąk męża córeczkę, przewożąc ją na fałszywym, polskim zresztą paszporcie, stała się w Wielkiej Brytanii bohaterką. Alex Abou-El-Ella, czyli Aleksandra, bo o niej mowa, poznała swojego męża, Egipcjanina Mustafę, w supermarkecie, gdzie pracowała. Pobrali się, urodziła córeczkę Monę. Małżonkowie przestali się dogadywać, co różni specjaliści tłumaczą zbyt wielkimi różnicami kulturowymi. Mąż zabrał dziecko, informując, że jedzie w odwiedziny do znajomych, i wyjechał do Egiptu. Zrozpaczona matka szukała pomocy na policji i w Agencji ds. Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej. Nie byli w stanie jej pomóc. Skontaktowała się więc z Donyą Al-Nahi, znaną pod pseudonimem Jane Bond - brytyjską pisarką znaną z tego, że angażuje się w pomoc arabskim kobietom odzyskać ich dzieci. Wyjechała z Alex do Egiptu, przebrały się w muzułmańskie tradycyjne stroje kobiece i odnalazły Monę. Uprowadziły ją, gdy dziecko z nianią wracało z przedszkola. Sytuację tę brytyjskie media widzą jako desperacką akcję matki, która walczy o swoje dziecko i odbiera to, co jest jej, i to jest w tle dzwoni stereotyp, przez który my, nowocześni ludzie z Europy, postrzegamy żony arabskich mężczyzn, okutane w burki, jako uciśnione niewolnice, więc każdy tego typu akt przyczynia się też do ich wyzwolenia się spod patriarchalnego typu sytuacje również w Polsce są znane, choć niekoniecznie głośne. Kobiet, ze zrozumiałych przyczyn nie lubią się chwalić tym, że kiedyś zakochały się w smagłym czarnookim Arabie, nieważne, czy to Egipcjanin, Irakijczyk, Turek, czy Jemeńczyk, a po ślubie okazało się, że jest on zupełnie inny, że przeszkodą stają się religia, rodzina i mnóstwo innych rzeczy. Kobiety stosują więc przemyślne fortele, jak wyrwać się ze świata, którego nie rozumieją, od faceta, który jest im głęboko obcy, i uratować dzieci. Ale to jedna strona medalu. Wyobraźmy sobie sytuację, w której zwykłe polskie małżeństwo rozstaje się i mama postanawia wyjechać z dzieckiem do Australii. Nie wyobrażam sobie, że normalny, kochający ojciec nie będzie walczył o dziecko i być może uciekał się do jakichś forteli, aby z nim być. Znam też inne przypadki - znajoma zakochała się w Turku, zaszła z nim w ciążę, ale polskie władze deportowały go z kraju. Kobieta walczyła z urzędnikami i nic nie wskórała. Urodziła córeczkę, która do dziś nie wie, kto jest jej biologicznym ojcem. Jakiś czas temu, będąc w Kairze, spotkałam Polkę, która była tłumaczką przewodnika w Muzeum Egipskim. Piękna, wysoka, długonoga blondyna w O Boże, wyszłaś za mąż za Egipcjanina? To straszne. Jak on cię musi traktować - biadoliły nad nią turystki. A ona uśmiechała się Wiele z pań może mi pozazdrościć. Mam kochającego męża, po studiach, otwartego, nowoczesnego, który traktuje mnie jak księżniczkę, spełnia wszystkie moje zachcianki, cieszy się, że jestem ambitna i chcę pracować, wspiera mnie, mieszkam w wielkim domu, a właściwie pałacu z ogrodem, w którym do swojej dyspozycji mam służących - odpowiedziała. Turystki zacisnęły pod artykułami o desperackiej Alex z Wielkiej Brytanii, jakie ukazały się w polskim internecie, nie ma, czego zresztą można się było spodziewać, znając polskich internautów, pochlebnych komentarzy. Jest tylko wiadro pomyj: "Puściła się z Arabem i ma za swoje" - to chyba najłagodniejsza wypowiedź, trzymająca się zresztą w mocno osadzonym u nas stereotypie. Internauci rozprawiają o tym, jakie to Polki są głupie, że dają się złapać na piękne oczy i słówka i znane są z tego, że zakochują się w "ciapakach" czy "ciapatych", jak na muzułmanów mówi się w Wielkiej z wieloma kobietami, które nawiązały bliskie relacje z mężczyznami wyznającymi islam, pochodzącymi z krajów arabskich. I były to różne rozmowy, czasem żartobliwe, kiedy słyszałam: - No wiesz, po tym, co przeżyłam z moim Turkiem, nie wyobrażam sobie spać z nieobrzezanym Michalik, która wyszła za mąż za Tunezyjczyka i była jego żoną przez dwanaście miesięcy, całą tę sytuację widzi zupełnie inaczej. - Mam wrażenie, że po 11 września nagle wszyscy spojrzeliśmy w stronę tamtych krajów, którymi dotąd niezbyt się interesowaliśmy. Wcześniej przeciętny Polak kojarzył Arabów z baśniami tysiąca i jednej nocy, wielbłądami, pustynią, ludźmi w turbanach albo z wakacyjnym kurortem. Po słynnych zamachach nasza uwaga została skierowana w ich stronę i panuje ogólne przekonanie, że każdy z tych ludzi ma w piwnicy trotyl, że są groźni i religijnie nachalni - mówi Alina. Zgadza się, że w tym wszystkim tkwi też ten stereotyp okutanej arabskiej kobiety, a już nie daj Boże Polki, która wyszła za mąż za Araba i jest zniewolona przez swego męża. Tymczasem ona doświadczyła, że w takich związkach liczy się mnóstwo drobiazgów, które należy poznać. Bardzo często to, jak układa się relacja między europejską kobietą a arabskim mężczyzną, bez względu na to, czy on mieszka w Europie, czy z żoną w swoim kraju, zależy od wielu czynników: od jego charakteru, od rodziny, z jakiej się wywodzi, od kraju, w którym mieszka. Dopiero gdzieś tam na szarym końcu pojawiają się prawo i przyznaje, że kobiety, wchodząc w takie związki, często niewiele wiedzą o kręgu kulturowym, z którego wywodzi się ich wybranek. - Spotykałam kobiety, które miały romanse z chłopcami stamtąd, i czułam, że one nie mają zielonego pojęcia, w jaką kulturę wchodzą. On jest piękny, spontaniczny, świat wokół niego gwarny i kolorowy. Tamtejsi panowie są temperamentni, więc to egzotyka, która pociąga, ale nie zawsze idzie za tym coś głębszego. Jeśli spojrzymy na mieszane związki z pogranicza kultur i jeśli są to ludzie światli, i na przykład razem studiowali, to często tworzą udane relacje. A jeśli związki się rozpadają, to przyczyny bywają podobne do tych, na podstawie których rozpadają się związki w ogóle - w Tunezji mieszkała przez trzy lata. - Miałam 19 lat, kiedy go poznałam, na wakacjach. Za mąż wyszłam, gdy miałam 21 lat. Mężczyźni stamtąd są spontaniczni, roztańczeni, czego Polkom trochę brakuje u naszych mężczyzn. To ta pierwsza warstwa, która nas pociąga. Ze mną było podobnie. Poza tym mężczyźni stamtąd natychmiast wprowadzają cię w swoją rodzinę, bardzo lubią dzieci. Na młodej dziewczynie robi to dobre wrażenie. Myślę, że to też może być moment, kiedy dziewczyny nabierają poczucia bezpieczeństwa - uważa Alina. Ale tu właśnie powinny się włączać czujność i dobra obserwacja. Taniec godowy w krajach arabskich potrafi dziewczynom zawrócić w głowie, mężczyźni obsypują je prezentami, kwiatami, są nauczeni prawienia kobietom komplementów, adoracji. Ale trzeba zwyczajnie obserwować, jak zachowują się w relacjach z braćmi, z rodzicami, jak traktują swoją matkę i siostry. Dziś widzi, że dla niej to była zwykła młodzieńcza miłość, która mogłaby się przydarzyć równie dobrze z chłopakiem z Madrytu, Gdańska czy Warszawy. To była wzajemna fascynacja, byli młodzi i doszli do wniosku, że coś z tym trzeba Tunezyjczyk pochodzi z miasta, gdzie turystyka jest mocno obecna, więc wszyscy tam byli obyci z ludźmi, kobietami z innych kręgów kulturowych. Jego rodzina przyjęła ją bardzo Była to dość tradycyjna rodzina średniej klasy. Tam jest tak, że te rodziny często siedzą na kupie, trudno jest więc nie być przedstawioną ciotce czy wujkom, jeśli oni ciągle tam bywają. Spotykasz siostry i braci z ich rodzinami, dziećmi, zatem - chcąc nie chcąc - po trzech wizytach zna się już wszystkich. Rodzicom nie przeszkadzało, że jestem Europejką, być może wiązało się to też z tym, że nie nosiłam się zbyt ekstrawagancko, byłam otwarta na nowy język, ludzi. Zostałam wychowana w duchu szacunku do innych kultur, starałam się zachowywać delikatnie, a jednocześnie obserwować, jak oni się zachowują. Z tym też się wiąże kupa różnych zabawnych sytuacji. Na przykład z jedzeniem. U nas, kiedy gość dostaje obiad i ze smakiem zje do końca, to jest mile widziane przez gospodarzy. W Tunezji jest tak, że dla własnego dobra bezpieczniej jest nie dojeść, ponieważ jak wyczyścisz talerz, dostaniesz jeszcze raz tyle. Zanim złapałam ten mechanizm, musiałam się parę razy namęczyć - wspomina ze miała też problemu z zaakceptowaniem islamu. - Wyjechałam do Tunezji zorientowana w historii tego kraju, wiedziałam, czym jest islam, przeczytałam Koran i parę opracowań na ten temat - ją zaintrygował. Był odpowiedzią na te wszystkie mniejsze religie, które tam panowały wcześniej. - Prorok Mahomet przyniósł pewien porządek. Nam wydaje się, że kobiety mają tam gorzej, tymczasem wielu naukowców badających Koran i dawne obyczaje twierdzi, że wcześniej sytuacja kobiet na tych terenach wcale nie była lepsza, przede wszystkim dlatego, że wiele spraw nie było usankcjonowanych. Koran jest księgą ustaleń społeczno-prawnych, dokładnie opisuje, co robić w przypadku rozwodów (Koran je dopuszcza), jak zaopiekować się wdowami. Spodobała mi się prostota przekazu. Islam jest najmłodszą z trzech religii Księgi. Kiedy przeciętny chrześcijanin usłyszy fragment Koranu, często myśli, że to Biblia, bo to bardzo podobny styl, język, metaforyka, ale brzmi bardziej współcześnie. Mojżesz, Abraham i inne postaci ze Starego Testamentu są dla muzułmanina, podobnie jak dla Żyda, święte. Ale również z dużym szacunkiem Koran wyraża się o Jezusie, o jego matce Maryi, która jest jedną z ważniejszych postaci Koranu. Wszystkie te rzeczy związane z dzieleniem się, czynieniem dobra, te podstawy moralne, które towarzyszą wszystkim religiom na świecie, w Koranie również są obecne. To mądra księga, pięknie napisana, traktująca o wielu dobrych i ważnych rzeczach. I takich ludzi tam poznałam, choć nie chciałam być muzułmanką i nikt mnie do tego nie namawiał. Poznałam pełen przekrój muzułmanów, od bardzo bogobojnych i tradycyjnych, po wierzących i niepraktykujących. Byli też i tacy jak ci państwo, u których wynajmowałam mieszkanie: on był doktorem weterynarii, ona kosmetyczką w hotelu. Masowała otyłych Niemców, dotykała ich ciał, chodziła ubrana w mini, ale jednocześnie była przykładną żoną, matką, niezwykle uczciwą kobietą. I modliła się pięć razy dziennie. Parę razy zdarzyło mi się wejść do niej, by o coś zapytać, i natknąć się na chwilę jej modlitwy - jest o tyle specyficznym miejscem, że jest to jeden z najbardziej liberalnych krajów muzułmańskich. - Tam nie czuje się zmuszania do religii. Oczywiście starsi ubolewają, że młode Tunezyjki nie chcą już chodzić przewiązane chustami, że wystawiają piersi na wierzch, wkładają obcisłe dżinsy, że ludzie sypiają ze sobą przed ślubem. Ale skojarzyło mi się to ze starą Polską. Wystarczyłoby się cofnąć o półtora, dwa pokolenia i zobaczyć, że u nas było podobnie. Starsi ludzie też krytykowali młodych za nadmierne rozluźnienie obyczajów - mówi dłużej mieszkała w Tunezji, tym bardziej widziała, jak dużo jest tam kontrastów. - Rzeczywiście są rodziny, w których dziewczyna trzymana jest krótko, bracia i ojciec mają dużo do powiedzenia, rodzina życzy sobie, by nie chodziła nigdzie sama i ubierała się przyzwoicie. Ale jest też wielu rodziców, którzy posyłają swoje córki na studia, chcą, by poznawały świat, a kiedy ona poznaje chłopaka, przedstawia go rodzinie, chodzą ze sobą. Może wciąż jeszcze rzadkością jest sytuacja, kiedy młodzi ludzie bez ślubu wynajmują razem mieszkanie. Ale zauważyłam też, że młode dziewczyny z Tunezji bardzo chętnie wybierają na studia miejsca odległe od rodzinnego domu. Po to, żeby sobie poszaleć. I one rzeczywiście używają życia, specjalna krzywda im się nie dzieje - Polki pociąga w mężczyznach z krajów arabskich? - Mężczyźni są temperamentni, w gorącej wodzie kąpani, stąd też szybko spostrzegłam, że trzeba uważać na przykład ze sprośnymi dowcipami, dlatego że oni wtedy brną dalej. Podobnie jest Polsce z pijanym mężczyzną, trzeba pilnować pewnych tematów, bo może zrobić się nieprzyjemnie - jaki wzięła z Tunezyjczykiem, odprawiany był tradycyjnie w tradycji koranicznej, ale bez wielkiej pompy. - Jako panna młoda przybyłam do domu rodziców przyszłego męża, rodzina zapytała grzecznie, czy chciałabym się przebrać w strój ludowy z regionu. Suknia, nakrycie głowy, to wszystko sporo ważyło. Tunezja jest krajem, który sięga do własnych korzeni, nie tylko arabskich, ale berberyjskich, pustynnych, miałam więc na głowie coś na kształt przepasko-turbanu, szata obszerna niczym karton, do tego zdobione buty, oczywiście henna na dłoniach, dużo też świadkowie, na ślub przybyli panowie z urzędu, odmówili formułkę z Koranu. Państwo młodzi podpisali dokumenty, były śpiewy, trochę tańców, to było w sumie ekonomiczne wesele, Alina widziała potem o wiele bardziej kolorowe i po ślubie nie zamieszkali razem z rodzicami, bo już wcześniej wynajęli sobie własne mieszkanie i ślub w sytuacji mieszkalnej niczego nie zmienił. Mimo że jej tunezyjski teść był osobą niezwykle wierzącą, z tytułem, tak zwanym hadjim, osobą, która raz w roku udaje się z pielgrzymką do Mekki. - Przy okazji handlował tam tkaninami, łączył więc przyjemne z pożytecznym. Ale rodzice mojego męża nigdy nie naciskali, żebyśmy się pobierali, nasz ślub wynikał z tego, że chcąc tam mieszkać i pracować, czekały mnie ciężkie procedury wizowe, a że chcieliśmy być razem, postanowiliśmy ugotować dwie pieczenie na jednym ogniu. Jej małżeństwo nie przetrwało, ale, jak podkreśla Alina, nie chodziło o różnice kulturowe. - Przyczyny były podobne do tych, z powodu których w ogóle rozstają się pary. Trudno mi dziś znaleźć coś konkretnego. Przede wszystkim to była wakacyjna miłość, która niepotrzebnie została sformalizowana. Moja osobista wolność nie była nigdy w żaden sposób ograniczana przez partnera. No, może nie do końca rozumiałam wtedy, że jeśli ktoś mówi coś podniesionym głosem i mocno gestykuluje, to nie oznacza, że mam to brać do siebie. Taki temperament. W pierwszym okresie związku jeszcze nie pracowała, więc było dla niej dość kłopotliwe, kiedy musiała prosić go o pieniądze na swoje Byłam dziewczyną z europejskiego domu, w którym kobieta chodzi do pracy i jest niezależna. Nie byłam nauczona, by funkcjonować w ten sposób. Zrozumiałam ten układ wiele lat później. Zaobserwowałam, że mężatki, które nie pracują, i mówię tu o przeciętnej arabskiej rodzinie, są dość wymagające, i to jest im naturalnie przypisane, że mąż musi zabezpieczać byt żony i dzieci. Polskie kobiety pracują na kilku etatach, starając się utrzymać rodzinę, nierzadko utrzymują też swoich mężczyzn, potem jeszcze masa zajęć domowych i codzienne decyzje do podjęcia - w Tunezji ten model to unikat - mówi i dopowiada: - W tradycyjnym arabskim małżeństwie, jeżeli żona chce jechać do swojej mamy, która mieszka, powiedzmy, kilkadziesiąt kilometrów dalej, to oczywiście ustala to z mężem, ale zupełnie nie musi się martwić o mąż załatwia transport, zadba, aby nie pojechała tam z pustymi rękami, a jeśli ona przedtem stwierdzi, że ma brzydkie buty, to i nowe buty jej na ten wyjazd kupi. - Podobnie jest ze strojami na wesela czy imprezy. Zawsze mnie zadziwiało, że te panie domu na weselach wyglądają jak gwiazdy, ale właśnie dlatego, że one nie miały problemu, by tego od męża wymagać. Czasem to mi tych mężczyzn było szkoda, bo rzeczywiście ciężko pracowali. Warte uwagi jest też coś, z czym wciąż mamy problem w Polsce, gdzie tak wielu ojców nie płaci alimentów na swoje dzieci. Tam nawet po rozwodach jest to kulturowym obciachem. To jest zresztą zapisane w Koranie: mężczyzna bez względu na to, czy jest z żoną, czy nie, musi o nią i o dzieci zadbać. No, ale ja się wtedy kiepsko z tym czułam, ta moja europejska dusza wylazła - to nie jest rzecz przyjemna, ale ich odbył się w zgodzie i przy wzajemnym szacunku. Mieli adwokata, wszystko odbyło się ekspresowo, bo nie było dzieci ani majątku do podziału, była obopólna zgoda co do rozejścia się. - Dzisiaj z byłym mężem mam bardzo rzadkie, choć ciepłe relacje, teraz już przez internet. Poznałam jego obecną żonę, to piękna, nowoczesna Tunezyjka, jest ekonomistką, czasem wymieniamy się zdjęciami naszych dzieci. Kiedy moja mama pojechała do Tunezji na wakacje, jego rodzina przyjęła ją niezwykle serdecznie, pięknie ją ugościli. Od swego eksmęża usłyszałam: Ty zawsze będziesz naszą rodziną i w niej pozostaniesz. To było bardzo miłe - dodaje Alina. Jej historia zaprzecza schematowi żony Araba, ale - jak mówi Alina - podstawą jest to, żeby kobiety dobrze obserwowały kandydatów na mężów i rodziny, do których wchodzą. - Spotkałam w Tunezji Szwajcarkę, która miała kłopoty, chciała uciekać z dziećmi, wykradać je, miała trudnego męża. Spotkałam Polkę, która żaliła się, że jest od męża we wszystkim zależna. Ale ona nie znała języka, źle się tam czuła, a jednak zdecydowała się z nim tam pojechać. Nie wychodziła z domu, nie pracowała, nie znała innych ludzi i swoich praw. Kobiety mówią czasem, że mąż w jego własnym kraju bardzo się zmienia. Pewnie coś w tym jest, bo ci mężczyźni u siebie czują się bardziej kobiet, które wyszły za muzułmanów, po czym w małżeństwie następuje rozdźwięk, nie są regułą. W Polsce też małżeństwa wyrywają sobie dzieci, znamy różne straszne historie, no i te, w których główną rolę gra alkohol. W arabskich krajach nie ma tego problemu, a jeśli już, choć rzadko, to jest to społecznie Zgoda, to jest inna kultura, mocno patriarchalna, ale za nią idzie obowiązek zapewnienia kobiecie i rodzinie bezpieczeństwa, także materialnego, a to wielka odpowiedzialność. I to jest przeciwwaga dla różnych złych rzeczy. Mężczyźni czują się wyjątkowo mocno związani ze swoimi dziećmi, podchodzą do nich bardzo emocjonalnie, rodowo. I być może stąd bierze się ich zaborczość - zaznacza niej trzy lata, które spędziła w Tunezji, są czasem, do którego chętnie wraca. Spotkała tam ludzi otwartych, życzliwych, pomocnych, pamięta łzy przyjaciół, gdy powiedziała im, że chce wracać do Europy. - Wiem, że kiedy tam pojadę, znów spotkam rodzinę. Babcie pewnie naładują mi trzy talerze kuskusu z baraniną i upieką upiornie słodkie ciasteczka. Włączą mi telewizor z egipskim serialem i będą mnie pytać o moje dziecko, rodziców, o mój kraj.
REKLAMA O Polkach które wychodzą za mąż za muzułmanów z Bliskiego Wschodu i Azji mówi otwarcie jedna z nich. Kobieta opowiedziała swoją historię dziennikarce Helenie Łygas. Niestety oparte na własnych tragicznych doświadczeniach. Dziewczyny z Polski szukają szejka z pałacem a dostają nieprzespane noce i siniaki. „Jesteśmy traktowane jak psy, na które można wrzeszczeć i które można bić.” -„Europejka, która przeszła na islam, nigdy nie będzie na ich terenie szanowana. Jesteśmy traktowane jak psy, na które można wrzeszczeć i które można bić, jeśli coś się nie podoba, „Allah tak chciał” komentowała rodzina mojego męża kolejne siniaki” – opowiada Anita na portalu WP Kobieta. REKLAMA W obszernym artykule Polka, która wyszła za maż za Pakistańczyka poznanego w internecie opowiada swoją historię. Mówi o pierwszych zauroczeniach i pierwszych niepokojących objawach agresji swego muzułmańskiego męża. Próbuje również wytłumaczyć jak kobiety i świat postrzegają arabscy mężczyźni. „Znam mnóstwo Polek-muzułmanek, które postąpiły podobnie jak ja. Wszędzie wcześniej czy później pojawiała się przemoc. Może nie o takim nasileniu, jak w moim małżeństwie, ale umówmy się, że mąż mówiący do ciebie „brudna świnio” zamiast „kochanie” to w Polsce, mimo wszystko, nie jest standard. (…) „Oni przekonanie, że kobieta to zwierzę domowe, mają to wpajane od dziecka.” – mówi Anita. Anita w wywiadzie zwraca uwagę, że najczęściej występują dwa typy kobiet, które ulegają arabskim mężczyznom. -„Moim zdaniem są dwa typy Polek, które przechodzą na islam. Najpierw odnajdujesz Allaha, a potem – już jako konwertytka – swojego „arabskiego księcia”. „Pierwsza grupa to młode, zagubione dziewczyny, które mają zły kontakt z rodzicami. Często są nielubiane w szkole, czują, że nigdzie nie pasują, żyją głównie w internecie.” -„Druga to kobiety takie jak ja. Po trudnych związkach, ze zdeptanym poczuciem własnej wartości, które czują się nieatrakcyjne i mają dojmujące przeświadczenie, że już do końca życia będą same” – opowiada Anita. Kobieta szczegółowo opisuje swoja historię, opowiada jak przez ponad rok rozmawiała online ze swoim wybrankiem serca z Pakistanu, jak podjęła decyzję, że weźmie z nim ślub i o tym, że jej rodzinna była przeciwna tej decyzji. Dokładnie opisuję fazy zachowań męża, jak z opiekuńczego księcia zmienił się w wymagającego bezwzględnego posłuszeństwa tyrana. Jak twierdzi Anita, jej mąż pierwszy raz podniósł na nią rękę już po trzech miesiącach. Powód wręcz szokuje, zdenerwował się, że Polka podczas wstawania z dywanika modlitewnego podparła się, co okazuje się jest kategoryczne zabronione w islamie. Mężczyzna bił ją za to po głowie. „Na początku usiłowała z nim o tym rozmawiać. Mąż powiedział, że usiłuje ją wychować na dobrą żonę i dobrą muzułmankę. Następnym razem już sama wytłumaczyła sobie w ten sposób jego napad złości.” Następnie polka wspomina o seksualnym koszmarze, który przeżywała. Maż musiał koniecznie wiedzieć z iloma mężczyznami wcześniej sypiała. Opisuje również jak arabscy mężczyźni postrzegają europejskie i amerykańskie kobiety. „Dla większość muzułmanów, których poznałam, Europejki i Amerykanki to zdziry.” „Po pół roku po ślubie mąż dusił mnie i wrzeszczał, żebym przyznała się „ilu miałam”. Prawda go nie satysfakcjonowała. Jego zdaniem było ich piętnastu i za piętnastu byłam karana. Wymuszał seks, był wtedy bardzo brutalny” – opowiada Anita na łamach portalu WP Kobieta. W dalszej części wywiadu Polka opowiada, że mimo problemów z padaczką nikt, nie chciał jej pomóc. Każdy sinial czy jej żale na męża, że ten ją bije, był zbywany przez matkę mężczyzny oraz inne kobiety, które poznała w Pakistanie jednym stwierdzeniem: -„Allah tak chciał.” REKLAMA
Anna Sobańda: Chciałabyś zostać żoną Emiratczyka? Aleksandra Chrobak: Myślałam o tym, ale moja miłość do Emiratów aż tak daleko nie zaszła. Był nawet jeden poważny kandydat. Wykształcony, przystojny, miał wobec mnie bardzo poważne plany. Zaczęłam jednak zastanawiać się, co musiałabym wpisać w kontrakcie ślubnym, żeby czuć się bezpiecznie. W Emiratach podpisuje się kontrakty ślubne? Tak, ponieważ małżonkowie zazwyczaj w ogóle się nie znają. Oczywiście jeśli łączą się dwa klany, to coś tam o sobie wiedzą, na przykład panie znają się z wcześniejszych przyjęć weselnych i przyszła panna młoda może wnioskować, kim jest pan młody, na podstawie tego, jaką opinię w środowisku ma jego rodzina. Ja jednak, nie mając takiego zaplecza w postaci własnego klanu, musiałabym dobrze zabezpieczyć się kontraktem. Konsultowałam się więc ze znajomą Amerykanką, która od 20 lat jest żoną Emiratczyka. Ona zwróciła moją uwagę na pewne kwestie, które powinnam sobie zastrzec. Co wpisuje się w takim kontrakcie? Między innymi zabezpieczenie w postaci podarunku ślubnego, czyli tak zwany mahr, który wynosi ok. 100-300 dirhamów i więcej (w złotówkach to mniej więcej jeden do jednego). Kobiety nie wpisują tego dlatego, że są chciwe, tylko dlatego, że mąż może się z nimi rozwieść w 3 sekundy, wystarczy bowiem, że trzy razy powie „rozwodzę się”. Mahr chroni zaś kobietę przed taką pochopnością męża. On dwa razy się zastanowi, czy stać go na rozstanie, bo jeśli rozwód jest na jego żądanie, musi wówczas tę kwotę kobiecie wypłacić. W takich kontraktach ważny, zwłaszcza z punktu widzenia Europejki, jest zapis, że nie mieszkamy z teściową. Tam funkcjonuje model rodziny wielopokoleniowej i zwłaszcza na prowincji często zdarza się, że młodzi po prostu dobudowują się do domu rodziców. Można też zrobić zapis o kolejnych żonach. Można zakazać mężowi zwierania kolejnych związków małżeńskich? Kobietom spoza tego kręgu kulturowego wydaje się, że są sprytne, zawierając w kontrakcie zapis o zakazie posiadania kolejnych żon. Niestety to tak nie działa, ponieważ zapisy kontraktu nie mogą być niezgodne z Koranem. A ponieważ Koran zezwala na 4 żony, taki zakaz będzie nieważny. Można jedynie zapisać, że w razie pojawienia się drugiej czy kolejnej żony, kobieta otrzyma rozwód. A kwestia dzieci? Jak mi powiedziała amerykańska koleżanka, żona Emiratczyka, przyszły mąż musiałby być bardzo zaślepiony miłością, żeby zgodził się na zapis, że w przypadku rozwodu dzieci zostaną przy matce. To jest praktycznie niemożliwe w tamtej kulturze. archiwum prywatne Przemyślałaś więc te kwestie i doszłaś do wniosku, że nie zostaniesz żoną Emiratczyka? Właśnie tak. Potrzebna jest odpowiednia mentalność, żeby się na to zdecydować. Trzeba mieć świadomość, że wychodząc za Emiratczyka, stajemy się częścią jego rodziny i nasze dobro to dobro rodziny. Nie jest tam tak ważne poczucie indywidualnego szczęścia i satysfakcja żony w związku. Kobieta staje się częścią ekosystemu rodziny i musi się temu podporządkować. Jedna z lekarek, z którą pracowałam, nie mogła sama zdecydować o tym, czy weźmie udział w konferencji w Dubaju, musiała zapytać o zgodę męża. Kobiety rzadko podejmują niezależne decyzje dotyczące życia. One jednak nie widzą w tym niczego złego, dla nich to norma. Żona jest wizytówką rodziny, stąd wiele się od niej wymaga. To, jak się prezentuje, ubiera, zachowuje, świadczy nie tylko o niej samej, ale o całej rodzinie. Dlatego tak duża jest presja, jaką rodzina wywiera - szczególnie na białej dziewczynie. Kobieta z Zachodu, która tego nie zrozumie, nie odnajdzie się jako żona Emiratczyka. Czy dzięki małżeństwu można uzyskać obywatelstwo Zjednoczonych Emiratów Arabskich? Przez bycie żoną Emiratczyka nie dostaje się obywatelstwa z automatu. Mąż musi sam złożyć o to wniosek i założyć sprawę. To trwa dość długo. Poza tym, Emiratczycy nie zawsze chętnie walczą o obywatelstwa dla swoich przyjezdnych żon, ponieważ one się wówczas uniezależniają. Będąc Emiratkami, dostają dotacje od państwa, są pod pełną ochroną, mają więcej przywilejów. Stają się finansowo niezależne od mężów, na czym mężczyznom nie zależy. Dzieci też nie uzyskują obywatelstwa z automatu. Jeśli Polka urodzi dziecko Emiratczykowi, to będzie ono miało obywatelstwo polskie, ale nie emirackie. Dlaczego Emiratczycy tak niechętnie przyznają obywatelstwo? Ponieważ we własnym kraju są w mniejszości. Tylko 15% mieszkańców Emiratów to rdzenni Emiratczycy. Gdyby zaczęli masowo przyznawać obywatelstwa, w ciągu jednego pokolenia zginęliby w morzu imigrantów. Z jednej strony więc ich rozumiem, a z drugiej to trochę boli. Bo są rodziny, które mieszkają tam od 3-4 pokoleń i ciągle są na wizie. Jeśli ktoś straci pracę, w ciągu miesiąca jest wydalany z kraju. Trudno jest o stabilizację, kiedy ciągle czujesz się obcym. Czy Emiraty są wygodnym miejscem do życia? Bardzo. Każdy chciałby mieć emiracki paszport. W Emiratach nie płaci się podatków, choć w 2018 mają zostać wprowadzone z powodu kryzysu ropy. Od czasu Szejka Zajeda każdy Emiratczyk dostaje ziemię. Mają dotacje na wille, są też wille komunalne. Jeśli wychodzisz za mąż, dostajesz pieniądze na wesele. Cała ochrona zdrowia jest darmowa. Emiratczyk za nic nie płaci, jeśli pracuje, jego dzieci mają opłacaną przez państwo prywatną szkołę. Emiratczycy nie mają problemu ze znalezieniem fajnej, dobrze płatnej pracy, ponieważ funkcjonuje emiratyzacja rynku pracy. Co to znaczy? Wszystkie zakłady pracy i firmy muszą zatrudniać określoną ilość Emiratczyków. Nie ważne, czy są dobrze przygotowani, czy mają doświadczenie, po prostu trzeba ich zatrudnić. W rządowym sektorze awanse zarezerwowane są niemal wyłącznie dla Emiratczyków. Miałam koleżankę, która co prawda miała paszport emiracki, ale jej mama była Hinduską. Awansu nie dostała, bo szefowie uznali, że jest średnio emiracka. W Emiratach nie możesz tak po prostu założyć sobie firmy, musisz mieć emirackiego partnera. Rząd mobilizuje w ten sposób Emiratczyków do można więc wymagać od nich etosu stachanowca, kiedy mają wszystko podane na talerzu. Nie muszą walczyć o byt, martwić się o to, że dzieci nie pójdą do prywatnej szkoły, czy będzie z czego zapłacić ratę kredytu. Nie znają takich problemów. Szejk Zajed tak bardzo chciał zrekompensować Emiratczykom biedę, że obrzucił ich bogactwem. Wprost z namiotów beduińskich przenieśli się do ekskluzywnych wieżowców i Rolls-Royce’ów. Nie wytworzyła się tam lokalna klasa pracująca. I tak jest do dziś. Handel, usługi, produkcja odbywa się rękoma ekspatów. archiwum prywatne Jak na tę spektakularną zmianę warunków życia reagują Emiratczycy, którzy pamiętają czasy beduińskiej biedy? To starsze pokolenie jest wspaniałe. Oni mają w sobie pokorę i beduińską serdeczność, ponieważ pamiętają, jak kiedyś było źle. Nowe pokolenie, które dostaje wszystko za darmo, zadziera nosa, ma w sobie dużo buty. Zdarzało mi się widzieć, jak jakiś młody chłopak mówił, że nie będzie stał w kolejce, bo jest Emiratczykiem. Dlatego ja wolę porozmawiać z panią w nikabie, niż młodą dziewczyną w szpilkach Loboutain, która wiem, że będzie uprzejma, ale potraktuje mnie protekcjonalnie. Natomiast pani w nikabie, która dużo w życiu przeszła, urodziła tuzin dzieci, będzie niesamowicie otwarta i serdeczna. Jeśli jeszcze zauważy, że mówisz choć trochę po arabsku, od razu staniesz się jej dobrą znajomą. Kiedyś na jednym z wesel siedziała taka nikabowa dama, a ja chciałam być miła, więc powiedziałam, że ładny ma pierścionek. Ona wówczas go zdjęła i powiedziała: jeśli ci się podoba, jest twój. Nie było mowy, żebym go nie przyjęła. Obraz arabskiej kobiety w nikabie z przewieszonym kałasznikowem, jaki serwuje ISIS, nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością w Emiratach. Dla tych kobiet nikab nie jest symbolem radykalizmu. Dla nich on jest jak druga skóra, jak bielizna. Nikab rodzi dystans? Na początku, kiedy pierwszy raz poszłam do centrum handlowego w Abu Zabi i zobaczyłam kobiety w woalkach zasłaniających całą twarz, byłam przerażona. Odczuwałam duży dystans, nie było mi łatwo przejść przez tę granicę. Jednak kiedy pracowałam w klinice, cały dzień miałam styczność z tak ubranymi kobietami i w końcu przestało to być barierą. Zaczęłam rozpoznawać przez nikab, jak się uśmiechają. Poza tym, one naprawdę są bardzo serdeczne, prawią sobie wiele komplementów. Dla nas barierą jest przejście od nikabu do zwykłej kobiety, która się pod nim kryje, i dostrzeżenie kogoś, kto w gruncie rzeczy jest do nas podobny. Dla nich zaś barierą jest język. Przejście od obcej kulturowo Europejki do potencjalnej koleżanki jest możliwe tylko wtedy, kiedy ta Europejka zna choć trochę arabski, bądź stara się pokazać, że jest zainteresowana ich światem. Czy dla Emiratek świadomość, że żyjesz według innych wartości niż one, była problemem? Jedyne, co było trochę problematyczne, to pytanie, czy mieszkam sama. Jeśli kobieta mieszka sama, jest to mocno podejrzane, ponieważ może sprowadzać sobie mężczyzn. Na takie pytania odpowiadałam więc, że mieszkam sama, ale moi gospodarze mieszkają zaraz koło mnie, dzielimy podwórko i tam jest tak bezpiecznie, że mysz się bez ich wiedzy nie przeciśnie. Dopiero po takich wyjaśnieniach wszystko było ok. Często zdarzało się też, że tak zupełnie naturalnie i serdecznie Emiratki mówiły: masz takie dobre serce, dlaczego nie przejdziesz na islam, nie chcesz pójść z nami do raju? Ja im wówczas odpowiadałam inshallah, czyli jeśli Bóg pozwoli. Czy Emiratki buntują się przeciwko tej kulturowej i finansowej zależności od mężczyzn? W kwestii niezależności i równouprawnienia Emiratki na tle mieszkanek innych krajów Arabskich wypadają całkiem nieźle. Ostatnio na przykład wprowadzono prawo pozwalające córkom dziedziczyć w takim samym stopniu jak synom. Emiratki nie mają problemu z dostępem do edukacji i pracy, mogą rozwijać się zawodowo i dochodzą bardzo wysoko. Jeśli więc mają jakieś ograniczenia, to bardziej ze strony rodziny i kultury, niż państwa. Poziom swobody, jaką cieszą się kobiety, zależy też od emiratu. Na przykład w Dubaju wiele kobiet w ogóle chodzi bez chusty, nawet członkinie samej rodziny królewskiej pokazują się w mediach bez chusty. W Abu Zabi natomiast jest to nie do pomyślenia, a tamtejsze księżniczki w ogóle nie pojawiają się w mediach. Im głębiej na prowincję, tym kobiety są bardziej zależne od mężczyzn. Jaki jest islam w Emiratach? Nie jest tak radykalny jak w Arabii Saudyjskiej, bo po pierwsze, w Emiratach nie ma wahabitów, czyli tego radykalnego odłamu, a po drugie młodych Emiratczyków uwodzi zachodni styl życia, z którym codziennie się stykają. Jeśli chodzi o kobiety, nazwałabym to „islamem konsumpcyjnym”. Wielokrotnie słyszałam od nich, że dziwią się, dlaczego ja nie chcę przejść na islam, skoro to taka fajna religia dla kobiet. Nie musisz pracować, a nawet jak pracujesz, to całe pieniądze są dla ciebie. Jak nie chcesz pracować, to mąż płaci ci pensję. Możesz całe dnie spędzać z dziećmi i rodziną. Nie musisz się martwić o świat zewnętrzny, rachunki, o to że samochód się zepsuł. Żadna z tych rzeczy nie jest na twojej głowie. Oczywiście każdy Emiratczyk powie ci, że islam jest w jego sercu. Nie jest jednak tak, jak w Arabii Saudyjskiej, gdzie na czas modlitwy całe życie zamiera. Emiratczycy się modlą, ale nie epatują tym. Miewają także podwójne standardy: z jednej strony islam, z drugiej alkohol i konsumpcyjny styl życia. Dla Europejczyka to bywa zgubne. W jakim sensie? Jesteś w Dubaju, jest impreza, ryczą Laborgini, panie mają sylikonowe biusty, ale kiedy coś przeskrobiesz po alkoholu, nagle okazuje się, że jesteś w kraju muzułmańskim. Zatrzymuje cię policja, okazuje się, że piłaś alkohol i nagle wszyscy są w szoku. Tymczasem alkohol jest w Emiratach niemal wszędzie. Trzeba więc bardzo uważać, bo z jednej strony przymyka się oko na ekspatów i ich sprawy, ale jak się coś przeskrobie, to podlega się restrykcyjnym prawom. Głośna była sprawa dziewczyny, która zgłosiła na policji, że została zgwałcona. Dla policjanta, który słuchał jej zeznań, fakt iż piła alkohol z mężczyzną, będąc z nim sam na sam w pokoju hotelowym, był jednoznaczny z tym, że zgodziła się na seks. Jakiś czas temu zaś Polak popadł w konflikt z prawem, bo oddawał mocz na ulicy. Trafił do więzienia, zapłacił karę, a później go deportowano. Zabawa zabawą, trzeba jednak pamiętać, z jakim krajem ma się do czynienia. Sami Emiratczycy od zabawy też nie stronią, a pijaństwo stało się takim problemem, że wprowadzono regułę niesprzedawania alkoholu panom z kandurach. Uznano, że to nie przystoi, by mężczyzna w tradycyjnej szacie upijał się alkoholem przy barze. Z twojej książki wynika, że tamtejsze dziewczyny też nie stronią od zabawy. Oczywiście. Zdarza się na przykład, że wymykają się spod kurateli rodziny i chodzą na randki. Wygląda to na przykład tak, że brat zawozi dziewczynę do college’u, a później ona zamawia taksówkę, jedzie do centrum handlowego w Dubaju, gdzie nikt jej nie zna, i spotyka się z chłopakiem. Po randce wraca na uczelnię, skąd odbiera ją niczego nieświadomy brat. Czy taka dziewczyna dużo w ten sposób ryzykuje? Na pewno, ponieważ to ogromny dyshonor dla jej rodziny. Gorzej jednak, gdyby o takim występku dowiedział się ktoś spoza rodziny. Notowania takiej dziewczyny na rynku matrymonialnym drastycznie polecą w dół. Znam też sytuację, kiedy chłopak podrzucił nad ranem do mojej kliniki dwie nieprzytomne młode dziewczyny. Jedna zmarła z przedawkowania kokainy. Miały pod abajami imprezowe sukienki. Są także kobiety trzymane przez mężów w zupełniej izolacji. Rozmawiałam kiedyś, pracując w przychodni lekarskiej, z eleganckim, wyluzowanym mężczyzną, dobrze mówiącym po angielsku, interesowały go strategie marketingowe. Kiedy nadszedł czas wizyty jego żony, okazało się, że nawet nie pozwolił jej czekać w damskiej poczekalni. Ta kobieta siedziała w samochodzie, on po nią poszedł i musiał ją wprowadzić, ponieważ była tak zakutana, że nie tylko pozbawiono ją wszelkich ludzkich kształtów, ale nic nie widziała i do gabinetu musiała zostać wprowadzona. To totalne ubezwłasnowolnienie, ale na szczęście takie przypadki zdarzają się rzadko. Częściej widzę taki obrazek, jak do centrum handlowego wchodzi równym rządkiem kilka dziewczyn w nikabach, następnie kierują się do łazienki. Tam nikaby idą w górę, dziewczyny rozpuszczają włosy, malują się i robią sobie sesję selfie, które następnie wrzucają do Internetu. One nie są więc takie zahukane, jak by się mogło wydawać, potrafią sobie radzić. archiwum prywatne Piszesz też o tej drugiej stronie Emiratów, czyli całej rzeszy imigrantów, którym nie żyje się już tak bajkowo. Tak, to są ludzie, którzy zbudowali Emiraty. Tam rzadko zdarza się, że w domu nie ma służącej. Jeśli trafi się dobra pani domu, a pan domu nie bije, nie obmacuje, to jest dobrze. Zdarza się, że te dziewczyny są naprawdę zadbane, dobrze ubrane, czasem nawet jedzą z gospodarzami, co jest oznaką okazywanego im szacunku. Niestety jednak bardzo wiele jest przypadków, w których wobec tych gosposi pojawia się przemoc fizyczna. Jak żona jest bita przez męża, to wyżywa się właśnie na gosposi. Zabierane im są paszporty, mają zakaz kontaktowania się z rodziną. Te kobiety nie podlegają żadnym przepisom prawa pracy, dlatego ich los zależy wyłącznie od tego, na jaką trafią rodzinę. Taka dziewczyna nie może uciec, a jeśli to zrobi, złapie ją policja. Pan zapłacił agencji pośrednictwa bardzo dużo pieniędzy, żeby ją sprowadzić i nie pozwoli zerwać kontraktu. One nie mają pieniędzy, często nie znają języka i choćby chciały, nie mają gdzie uciec. Jedyne co mogą zrobić, to zgłosić się do ochronki, ale nie wszystkie spośród nich działają, są dla rządu zbyt problematyczne. Chcę też powiedzieć, że to nie jest tak, że to problem samych Emiratczyków czy w ogóle mieszkańców krajów Zatoki. Prawo, które gosposi nie chroni, zezwala na takie patologie i niegodziwi ludzie to wykorzystują. Skąd najczęściej pochodzą te gosposie? Emiratczycy najbardziej lubią Indonezyjki, bo są bardzo pokorne i są muzułmankami, więc nie ma problemu, by dla swoich gospodarzy gotowały. Jest wiele dziewczyn z Filipin, które mówią po angielsku i mogą uczyć dzieci. One są jednak grupą ryzyka, bo znają angielski i filipińska ambasada bardzo się nimi opiekuje, więc mają nieco więcej praw. Kobiety z Etiopii są zaś cenione za fajny kontakt z dziećmi. To, jak dziewczyna jest przez swoich gospodarzy traktowana, widać już po ubiorze. Jeśli ma workowaty uniform, to znaczy, że każą jej się zakrywać, żeby nie miała żadnych kobiecych kształtów. Są jednak dziewczyny, które chodzą w jeansach i koszulkach, czasem dostają ubranie po swoich gospodyniach. Niekiedy służąca nosi abaję. To oznacza, że jej pani jest tradycyjna, ale dobra i egalitarna, chce, żeby ta dziewczyna tak jak ona cieszyła się szacunkiem muzułmanki. To jednak rzadkość. Kiedy pracowałam w klinice, spotkałam dziewczynę, która miała strasznie zagrzybione dłonie. Okazało się, że jej pani nie lubi, kiedy używa pralki, więc musi wszystko prać ręcznie. Dałam jej antybiotyki i rękawiczki gumowe do pracy, ale ona od razu stwierdziła, że pani nie pozwoli jej prać w tych rękawiczkach. Oni czasami naprawdę traktują te służące jak swoją własność. Czy w innych sektorach też to widać? Oczywiście, tam nie ma równouprawnienia i każdy, kto nie jest Emiratczykiem, jest traktowany gorzej, nikt się z tym specjalnie nie kryje. Europejczyk będzie zarabiał trzy razy mniej, niż Emiratczyk i to jest standardem. To nie jest kraj demokratyczny. Warstwy społeczne tam się rzadko mieszają. Taki budowlaniec nigdy nie porozmawia z Emiratczykiem. Żeby nie mieszać się z Indusami, ludzie z bogatszych krajów płacą np. więcej, żeby w metrze wsiąść do przedziału vipowskiego. Trochę to rozumiem, bo zdarzają się przypadki molestowania. Ja sama spotkałam się z tym, że Pakistańczyk w przejściu podziemnym w biały dzień złapał mnie za pośladki. Takie rzeczy się dzieją, bo oni sprowadzają ludzi prosto z chatki z glinianą podłogą. Zdarza się, że biorą pracowników prosto z bangladeskich więzień. Boli mnie, kiedy widzę autobusy budowlańców, które nie mają klimatyzacji i ci ludzie, żeby się nie podusić, otwierają okna i wystawiają przez nie głowy. Wiem jednak, że nie mogę im pomóc, okazując jakąkolwiek sympatię, bo to może skończyć się nawet gwałtem. Jedyne wyjście to wspieranie pomagającej im organizacji. Kontrast miedzy bogactwem Emiratczyków a biedą pracujących tam imigrantów jest bardzo rażący. O tym się jednak tam nie mówi. Ty zdecydowałaś się opowiedzieć o tym w swojej książce. Czy to z jej powodu po 5 latach musiałaś wyjechać z Emiratów? Tak, ponieważ tam można pójść do więzienia za wpis na Facebooku. Za krytykowanie kraju są paragrafy, więc ja absolutnie nie mogę się tam pokazać. Ciężko ci było podjąć taką decyzję? Bardzo, ale nieuczciwe byłoby z mojej strony, gdybym napisała tylko o dobrych stronach i pominęła na przykład sytuację dziewczyn pracujących jako gosposie. Napisałam więc prawdę i mogłyby mnie spotkać za to różne konsekwencje, łącznie z takimi, że kolejną napisałabym o zakładach penitencjarnych w Emiratach. Przestraszyłam się nie na żarty, bo tam wystarczy jeden telefon. Decyzję o książce podjęłaś będąc tam? Tak i bardzo płakałam, że będę musiała ten bajkowy świat opuścić. Niestety taka była cena i ja wiedziałam, że będę musiała ją zapłacić. Media Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję
dlaczego arabowie lubia polki