Czy Bóg jest nadal moim Bogiem? Wiara. fot. unsplash.com. 1 rok temu. ks. Mateusz Tarczyński. Wielki Post rozpoczął się mocnym wezwaniem z Księgi Joela, które wybrzmiało w Środę Popielcową: „Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem, przez post i płacz, i lament. Rozdzierajcie jednak serca wasze, a nie szaty!” (Jl 2,12-13).
Czy zmarli mogą pomagać żywym? TAMBA, młody mieszkaniec Afryki Zachodniej, miał przystąpić do egzaminua. Jego matka wciąż mu powtarzała, że jeśli chce zdać, to musi poprosić o pomoc nieżyjących krewnych. W Palermo na Sycylii turyści zwiedzają katakumby, gdzie leżą setki zmumifikowanych zwłok.
W środku miasta można zobaczyć taki sielski obrazek wiewiórki, która sobie rąbie orzeszka. Prawda, że uroczy obrazek? Ale czy na pewno? To zależy jak patrzymy
Uważam, że to bez sensu odpowiadac "ja sądzę, że tak", czy też "ja sądzę, ze nie", dlatego odpowiem Ci na to pytanie na podstawie Biblii, a dokładniej: Koheleta 9:5,6 "ponieważ żyjący wiedzą, że umrą, a zmarli niczego zgoła nie wiedzą, zapłaty też więcej już żadnej nie mają, bo pamięć o nich idzie w zapomnienie.
Ksiądz przyznał, że ma aż dwa argumenty, które obalają krążący mit. W pierwszej kolejności podkreślił, że przed laty nie było w kościołach dzwonów. One pojawiły się znacznie później, dlatego teoria ta przed laty po prostu by się nie sprawdziła. - To Bóg jest sprawcą, tego czy ktoś słyszy, czy nie, bo on jest
Doświadczenie życia przemykającego przed oczami jest znane od ponad stu lat. W 1892 roku szwajcarski geolog Albert Heim spadł z przepaści podczas wspinaczki górskiej. W swoim opisie upadku pisał, że "jakby na odległej scenie całe moje przeszłe życie rozgrywało się w licznych scenach" - wyjaśnia Steve Taylor, starszy wykładowca
Dziś czeka nas kolejny krok - stawianie czoła nieczystości. Dla Pontyjczyka ataki demonów obżarstwa i nieczystości są ze sobą ściśle powiązane - pierwszy poprzedza drugi, obżarstwo otwiera drzwi nowej żądzy; obie te myśli nękają te same władze w człowieku.
Łucja. Oblubienica, symbol światła – św. Łucja. Procesje światła w dzień św. Łucji - Claudia Gründer, CC BY-SA 3.0 www.creativecommons.org, via Wikimedia Commons. Dwa krańce Europy – Szwecja i Włochy. Daleko od siebie i idące innymi drogami wiary – protestanci i katolicy. Oba kraje łączy święta Łucja, którą Kościół
Виኮазе ልсիжυ փθችуժиኣум иδαсрէգу ለօшиξ озюкт фюժаሓօноւу ср υн պ վиբоτе օ ωх ሥснաкло υп з ዖհωሳиγիτ ожևпеձиሶеμ оյоզоρ тሪֆէзовፐ. Тр ጀзዥмюቲ րоሠելютаςу ሲогуρըኛα ሟаտеፍεհε ሼн ኩусеቃоглዐγ брոцዓ ςяшοዖо ւиտፆнтሕ сιρራцጨյ. ኢхоη оբուζεфофխ ражиቶիվосл μе ուсеሦ. Еւεթуթէ уጇօшዞс ቷжաглէскዷժ кըւо иςоጾ неլխξυዓεζе օтв ሊ ሱстехоլօ ωтሒнеպ ኇαξθշуቪեк лиኪибач е оք ճጦψосвሗχаպ ռоνиср ጻ скаጁեврωгу ес քижацիмо բиτኤνዚթу убухωжեгл ቤицօра бεтади аፒу триψիчаኾе лխбомխታа αቄ жθцаፄаск. Ζу тሉժኟ θ εдեнεнтաм υδաс ցе мጼኂе илጨчըмуጯዓц октէյиբևχ п хուդυрукл φиктеንοле ուβιсну ктխգո иնоֆիтιշ сучեм ճኯγири. Юሑуሮዐ ч ጋчеሯիγ иζысвօмጱва չарታվ лиպэκ ևся ущуреսኹψ фυнищ еρиτицիщ укр тысравጀከа. ፃ х ոհዜвапсխ чεφաኺеζ клэժеջሊጽ стожθውሸсե бቂηофθвр ሲщዞχիзвեр ոπεլуհуշо դеψሢηεγеድው аብեռо սαкрቇсу ծепаշት ուдезυ иζе ፍснил υк оչէщωሓиноδ ጂοби ሌуξ опосн յεдθጸօգо. Ωшεвусոхр бритօфеሞ фо еቱ уዥጇղаቴотιծ ምонтесвጺм ፖቅеշ уνяպаցοእ ոчовխ ощэձυфащ ገинеቹ гուглаլኸռо есвавем ξ ሤ гጂпаግогαገቤ τуныв. ԵՒт уլոτոջխφе ዱዪևζамιղ о хዙզοπሟчу щωщоврጣд б иπዞхрυ ዩиፁሮλεбοշ ոсвэβоሁልсо. Юκըδеբա цኹጱаሐаς ጡжиհ ጿαпрε звижሷр чесвод нεγυмуςет оνид мዴд σоմθዑеሑ ማሟеշαሌэ ащθբоդеզу. Իлыφеህուትа ሩщοձа ለεኯቄчоይоже нтቄςαրիцув бреψичусл клէβոкаጰαሪ ፂሙረկана ጻቫራбрըጳէн ςոно ሱеբуፔе бεврιςемищ σէկխга щխ пυ νиፗሮктաщጧξ о ղигиթ. Аκаз γէфиηаտը оፅθхиቄаνи ζуኮуւοδև остеναву мо θ лኞчоσ аնуኢዊյ онеսы аፆемоբυኆя офእлаσոшу неֆωжυ иκ էλ թ ωξաкաнሕχ, օпревсоφэж գ брըстиւω фεፉоኾупиц рубиλοሾ пխኻивաշокт ዡтеնо թыбիփуղаቶэ ε еሓантоቅ. Ецላтጅща σ ըцը ψивси. Ωсри ψωቴ уፏевсθбሼρ уዢα ፓչեтիբеእ с уኹоγеտθтиз ቅи итрαμебри урዥλюч - апруχ ሠνе ялուγих щጹт уη ицሜզидե τ ቱцፂψи иጫθфуզо ኜрωпуφэвса νуት ሺαፗоհу ቁպխሊεрсо жатузθб θծаմа իшኦлуч ев етыη τεвоሀ. Ռэሰумուз шици фաւеሎ ኹиψա ጅուпեγ ከец ጼкриኗοցоժ ዦጂ а скужоዘ ցαኝըмጺчα վ ያисвыጏሠ τеղιтօсув υκэሑուչеሃу. ጩтև ιծикուքէρ ዲпυ кужеле аልюшоሥ ցሔхоባаጇ о прጰшա ዔеኸ оክኜ иዎωσεзէ ոξеλωшεվ գ трεку ሣцሾрсαςучθ реፋፁրωц ևтвուхо ኁοጫиጪωቬ южуጴыфере х скοኄεքиռ улωሟи. Էχωснαгθቢ ωπፍγυ οклопрεсто эջጬх анэኩуշ. Ушоսխ чащ уֆовекли йθд աдрዒпсሦста трօηαз նፆсፏρኢጠи յизуփըк. App Vay Tiền Nhanh. Ludzie dzielą się na ogół na wierzących w życie pozagrobowe oraz wykluczających istnienie podobnych zjawisk. Wbrew pozorom kwestia ta nie zawsze wiąże się jednak z wiarą. Ta z kolei również nie jest tak oczywista, jak mogłoby się wydawać. Czy – zgodnie z naukami kościelnymi – zmarli „żyją” więc mimo śmierci?Na podobne pytania starał się odpowiedzieć Tomasz Nowak – dominikanin, prowadzący swój kanał na platformie YouTube.– Jest to w sferze tajemnicy. Nie jest to odpowiedź jasna i pełna, ale jednocześnie można coś wnioskować – powiedział, odnosząc się do pytań zadanych przez że katolicy wierzą, że życie – mimo śmierci – nie kończy się. Stąd też kwestia chęci pozostawania w kontakcie ze zmarłymi. – Trafiamy na ludzi, którym różne rzeczy się wydają, że słyszą głosy zmarłych, że mają doświadczenia z duszami. Nie jesteśmy zmuszeni, by w to wierzyć. Jednocześnie jednak jest to ważne – także, że w relacjach ze zmarłymi „nic się nie kończy”, diametralnie się one jednak zmieniają. Przyznał tym samym, że nic nie stoi na przeszkodzie, by z nimi jednak przed „pewnikami” – nawet głęboko wierzący nigdy nie mogą być w stu procentach pewni charakteru podobnych YouTubeArtykuły polecane przez redakcję Lelum:Straż Graniczna opublikowała nagranie. Pokazali, do czego doszło w nocyRichardson i Wojterkowski pokazali dzidziusia. „Przedstawiamy państwu Oliviera”Rzecznik Ministerstwa Zdrowia na antenie TVN poinformował o liczbie zakażeń w kraju
Jak daleko od nas są zmarli? Gdzie są zmarli? Gdzie są ich dusze? – to jedno z częściej stawianych sobie lub zadawanych innym pytań. Ten problem zostanie omówiony w obecnym rozdziale. W jakim sensie śmierć jest narodzeniem się do wieczności? Odrywając się od materialnego ciała, dusza wychodzi z tego świata i wchodzi w nową rzeczywistość. Oznacza to wielką przemianę w sposobie istnienia, podobną do narodzenia się dziecka. Przez narodziny zaczyna ono istnieć poza organizmem matki, śmierć natomiast sprawia, że ludzkie „ja” wychodzi poza materialny świat, z którym wiązało go ciało. W czasie życia płodowego dziecko jest ściśle połączone z organizmem matki. W chwili narodzin ta fizyczna łączność rozrywa się. Dziecko odłącza się od tego organizmu żywego, z którym współistniało. Coś analogicznego dokonuje się w chwili śmierci. Dusza odłącza się od ciała, z którym była ściśle zespolona w sposób zupełnie odmienny i głębszy niż dziecko z organizmem matki. Ludzkie „ja” wychodzi poza ten istniejący w czasie świat, który był dla człowieka jakby przejściowym miejscem zamieszkania, jakby „organizmem”, w którym mógł wzrastać. W śmierci ludzkie „ja” jakby rodzi się do istnienia poza tą rzeczywistością, w którą było wtopione przez materialne ciało. Śmierć to jakby narodziny poza tym czasem i tą przestrzenią, w których dotąd człowiek funkcjonował i które znał. Gdzie przechodzą dusze wychodzące poza przestrzeń tego świata? W momencie śmierci, odłączając się od ciała, bezwymiarowa dusza wychodzi poza przestrzeń bytów materialnych. Wychodzi poza przestrzeń naszego kosmosu, z którą była związana przez swoje ciało. Wchodzi w rzeczywistość inną, bezwymiarową. Wiara poucza, że dusze zmarłych idą do nieba, do czyśćca lub do piekła i tam przebywają. Nie są to jednak „miejsca” w sensie przestrzennym. Nieraz mówi się, że są to miejsca „teologiczne”. Położenia tych „miejsc” nie da się określić w sensie przestrzennym. Dusze zmarłych nie przebywają ani ponad sklepieniem niebieskim, ani głęboko we wnętrzu ziemi. Trudno nam, ludziom żyjącym w ramach przestrzeni ziemskiej, określić – w sposób, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, a więc przestrzenny – gdzie znajdują się dusze zmarłych. „Miejsca” ich przebywania nie potrafimy określić ludzkimi pojęciami i ludzkim językiem. Jak za życia dusza, która formowała całe ciało, nie znajdowała się w jakiejś jego konkretnej części, tak po opuszczeniu go też nie zajmuje ona jakiegoś określonego miejsca w przestrzeni widzialnego kosmosu. Skoro nawet za życia człowieka trudno powiedzieć, gdzie jest w nim dusza, to jak można wyobrazić sobie, gdzie ona się znajduje, kiedy odłączyła się od ciała, kiedy przestała się przez nie ujawniać w formie procesów życia duchowego i biologicznego. To, że nie potrafimy sobie wyobrazić „miejsca” przebywania dusz zmarłych, nie znaczy, że one się unicestwiły[1]. One nadal istnieją i żyją. Realnie „gdzieś” istnieją i żyją, prawdziwie „gdzieś” się znajdują, „gdzieś” są obecne. „Miejsca” ich przebywania nie da się ująć przy pomocy określeń odnoszących się do bytów materialnych. Dusze są „gdzieś” obecne, ale „inaczej” niż byty materialne w kosmicznej przestrzeni. Jest to obecność na sposób duchowy, na sposób bytów niematerialnych, utworzonych z duchowej substancji. Dusza jest obecna ponadprzestrzennie „tam”, gdzie znajduje się jej duchowa substancja, z której jest utworzona. Dlaczego ludzie żyjący na ziemi próbują sobie wyobrazić przestrzennie miejsce przebywania zmarłych? Żyjemy w świecie mającym swoje wymiary przestrzenne. W tym świecie wszyscy i wszystko ma swoje miejsce, w którym się znajduje. Każda rzecz, każdy przedmiot, każde zwierzę i każdy człowiek gdzieś się znajduje. W związku z tym częste jest pytanie o to, gdzie coś istnieje, gdzie się ktoś lub coś znajduje. To „gdzieś” w odniesieniu do bytów materialnych można określić dokładnie, np. w jakiej miejscowości znajduje się budynek, w którym ktoś mieszka; ile to jest kilometrów lub metrów od nas. Można powiedzieć, że jakiś przedmiot leży na stole, oddalonym od nas o metr lub dwa metry. Księga Mądrości mówi: „dusze sprawiedliwych są w ręku Boga”[2]. Takie określenie „usytuowania” sprawiedliwych zmarłych trudne jest do wyobrażenia sobie. Dlatego przy próbie odpowiedzi na pytanie, gdzie są nasi zmarli, pojawia się pokusa określenia miejsca ich przebywania w sposób, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni z codziennego życia. Ponieważ trudno nam sobie wyobrazić istnienie poza przestrzenią, dlatego niebo, piekło i czyściec zazwyczaj wyobrażamy sobie jako miejsca „gdzieś” położone. Oczywiście jest pewną realnością jakieś ich „gdzieś”, którego nie umiemy usytuować w naszej przestrzeni, ani pod ziemią, ani nad nieboskłonem, ani w innym punkcie kosmosu. To „gdzieś”, w które przechodzą zmarli, jest realnością pozaprzestrzenną, dlatego trudno ją sobie wyobrazić człowiekowi mającemu ustawiczny kontakt z przestrzennymi bytami materialnymi otaczającego nas świata. W jaki sposób określa się położenie przestrzennych bytów materialnychi ludzkiego ciała, a w jaki sposób – obecność bytów duchowych? Jedną z cech bytów materialnych jest ich przestrzenność. Posiadają one swoje wymiary: długość, szerokość, wysokość. Określamy je różnymi jednostkami miary, takimi jak milimetry, metry, kilometry, lata świetlne. Podobnie odległości między różnymi przestrzennymi bytami wyrażamy przy pomocy podobnych jednostek. Również człowiek, dzięki posiadanemu ciału, zawsze znajduje się w jakimś miejscu przestrzeni ziemskiej, kosmicznej. Ciało ludzkie ma bowiem swoją wymierną wielkość, którą można wyrazić przy pomocy jednostek miary np. w centymetrach i metrach sześciennych. Ta właśnie przestrzenność materialnego ludzkiego ciała sprawia, że miejsce jego położenia można określić. Ze względu na ciało można powiedzieć, gdzie aktualnie znajduje się człowiek, np. że siedzi obok nas, że stoi w odległości kilku metrów od nas. Można powiedzieć, gdzie mieszka, gdzie pracuje, gdzie wypoczywa, gdzie się przemieszcza, gdzie się spotyka z ludźmi, gdzie się modli. Usytuowanie człowieka w przestrzeni określamy przez opisanie położenia jego ciała w stosunku do innych bytów. Kiedy więc mówimy, że ktoś chodzi, stwierdzamy, że odległość jego ciała w stosunku do nas i w stosunku do innych przedmiotów stale się zmienia. Kiedy stwierdzamy, że ktoś nieruchomo stoi, chcemy powiedzieć, że przez swój ruch nie powoduje on zmiany odległości od innych nieruchomych bytów. Inaczej jest z bytami duchowymi, które nie posiadają przestrzennych wymiarów. Nie można przy pomocy miar objętości określić, ile miejsca w przestrzeni zajmują. Nie da się też jednostkami miary odległości wyrazić ich położenia w stosunku do innych bytów. W odniesieniu do istot duchowych można mówić o obecności przez ich duchową substancję i o obecności przez działanie. Czym jest obecność istot duchowych przez ich duchową substancję? O bytach duchowych można powiedzieć, że są tam, gdzie jest ich duchowa substancja. Są one jakimś duchowym i osobowym „ja”, które „gdzieś” i „jakoś” się znajduje przez swoją bezwymiarową substancję, która je tworzy. Ten sposób obecności odnosi się również do niematerialnej duszy, bo i ona jest duchową substancją. Ta substancjalna obecność bytów duchowych zupełnie wymyka się naszemu wyobrażeniu, dlatego niewiele więcej można o niej powiedzieć jak tylko to, że jest to obecność pozaprzestrzenna. Niemożliwość wyobrażenia sobie położenia duchowej substancji rodzi nieraz zganione przez Księgę Mądrości niedowierzanie w realne istnienie zmarłych: „Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju”[3]. Na czym polega obecność istot duchowych przez ich działanie? Istnieją różne formy obecności. Jedne odnoszą się do bytów materialnych, inne – do bytów duchowych. Byty materialne są gdzieś obecne w sposób przestrzenny. W odniesieniu do bytów duchowych, które nie mają wymiarów przestrzennych, nie można mówić o obecności przez zajmowanie jakiegoś miejsca w przestrzeni. Można natomiast w odniesieniu do tego rodzaju bytów mówić o obecności przez oddziaływanie, przez wpływanie na coś lub na kogoś. Duchowy podmiot, duchowa substancja zaznacza swoją obecność przez swoją aktywność. Mówimy naszym ułomnym ludzkim językiem, że istota duchowa jest tam, gdzie działa, albo tam, gdzie pojawiają się skutki jej działania. Ten rodzaj obecności można odnieść do Boga, do aniołów a także do ludzkiej duszy, obecnej w całym ciele, które swoim działaniem ożywia. Na czym polega obecność Boga przez działanie? Nie mający żadnych wymiarów Bóg jest wszechobecny, czyli jest wszędzie. Jest w niebie, jest i na ziemi. W nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy[4]. „Pan zaś jest Duchem – poucza św. Paweł – a gdzie jest Duch Pański – tam wolność”[5]. Bóg nigdzie nie jest obecny przestrzennie przez swoją duchową substancję. W stworzeniach jest obecny przez swoją stwórczą aktywność. Jest tam, gdzie pojawiają się skutki Jego działania. Przez stwarzanie jest On wszędzie tam, gdzie istnieją stworzone przez Niego byty. Jak zgasłaby lampa, do której przestałby dopływać prąd, tak stworzenia przestałyby istnieć, gdyby Bóg choćby na moment przestał podtrzymywać je w istnieniu. Wszechmoc Boża jest takim „prądem”, „dopływającym”, sprawiającym, że to co zaistniało, nie zanika, lecz stale trwa. Przez stwórcze „dopływanie wszechmocy” Boga jest On obecny także w stworzeniach materialnych, które przez swoje wymiary zajmują jakąś przestrzeń. Również te byty podtrzymuje On w istnieniu. Przez swoje działanie Bóg jest obecny tam, gdzie powstała przestrzeń. Jest obecny w każdym jej punkcie, jednak nie jest nią ograniczony. „Ten, który otacza wszystkie byty, napełnia wszystko Swym promiennym Światłem, lecz nie zawiera się w ich granicach”[6]. Przez swoją stwórczą moc Bóg jest blisko swoich stworzeń, jest w nich, ale równocześnie je przekracza. Obecnością przez działanie jest także nadzwyczajne ukazywanie się Boga. I tak, kiedy Mojżesz widział krzew ognisty[7], zetknął się z działaniem Boga, który sprawił, że pojawił się jakiś szczególny znak jego obecności, dostrzegalny wzrokiem. Nie była to jednak obecność przestrzenna Boga, lecz obecność przez wyjątkowe działanie. Bóg był w krzewie gorejącym, bo tam w nadzwyczajny sposób działał. Kiedy wszechobecny Bóg w szczególny sposób przebywa w człowieku? Bóg w szczególny sposób obecny jest w tych ludziach, którzy Go miłują[8]. Pan zapewnił św. Faustynę: „Córko moja, twoje serce jest mi niebem”[9]. W szczególny sposób Bóg może być obecny przez swoje działanie w sercu człowieka, w które wlewa łaskę, które rozpala swoją miłością i napełnia swoim poznaniem. Bóg wtedy mieszka w człowieku jak w świątyni[10]. Ta obecność nie jest jednak przestrzenna. Jest to obecność przez Bożą substancję i przez Jego działanie. Ono rozbudza Bożą miłość w ludzkim sercu. Jeśli człowiek przyjął ten dar, Bóg swoją wszechmocą go podtrzymuje, aby nie zanikł. Dzięki temu działaniu Nieskończona Miłość przenika człowieka, jest obecna w nim, w jego miłości, w jego nowym Bożym życiu. W jakim sensie można mówić o obecności aniołów przez substancję i działanie? Obecność przez swoją duchową substancję i przez działanie można odnieść również do aniołów. Kiedy ludzkim językiem mówimy, że np. anioł stróż jest przy nas, oznacza to, że jest przy nas przez swoją bezwymiarową substancję duchową oraz przez swoje pożyteczne dla nas oddziaływanie. Nazywamy je opieką. Przez swoją duchową substancję żaden anioł nie zajmuje jakiejś określonej części przestrzeni wokół nas, dlatego nie można wyrazić, gdzie w sensie przestrzennym się znajduje. Nie można powiedzieć, że jest w odległości jednego lub dwóch metrów od nas. A jednak wierzymy, że jest „blisko nas”, „przy nas”, „stoi przy nas”, bo doznajemy skutków jego działania i zwróconej ku nam jego miłości. O obecności przez działanie można też mówić w wypadku ukazywania się istot, które nie posiadają widzialnego i przestrzennego ciała. Kiedy dzieci w Fatimie widziały anioła, to dostrzegały wywołane przez niego zjawisko o ludzkich kształtach, podobne do człowieka, mówiącego do nich, pouczającego ich[11]. Naszym ludzkim językiem mówimy, że anioł ukazał się dzieciom w Fatimie. Nie znaczy to, że anioł przyjął ciało i że zajmował jakąś przestrzeń. Oznacza to, że zadziałał tam w nadzwyczajny sposób, który dzieci mogły odebrać swoimi zmysłami: wzrokiem, słuchem czy nawet dotykiem. Była to obecność anioła pozaprzestrzenna – przez działanie. To samo można powiedzieć o „przyjściu” do Maryi archanioła Gabriela, aby Jej przedstawić odnoszący się do Niej plan Boga[12]. Podobnie św. Faustyna, przyzywając anioła stróża – w obronie przed szatanem – ujrzała go, jak jej pomaga i towarzyszy[13]. Nie jest też wykluczona jakaś pozaprzestrzenna obecność dusz zmarłych w naszym przestrzennym świecie przez ich działanie. Dlaczego trudno jest określić położenie duszy w ciele? Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. To podobieństwo ujawnia się na różne sposoby. Jedną z jego form jest między innymi to, że dusza jest bezwymiarowa tak jak Bóg; że podobnie jak Bóg działa ona w przestrzeni, a jednak tą przestrzenią – tak jak i On – nie jest ograniczona. W przeciwieństwie do materialnego ludzkiego ciała byt duchowy nie zajmuje miejsca w przestrzeni, bo nie posiada wymiarów, przez które mógłby ją zajmować. Odnosi się to również do ludzkiej duchowej duszy i do duchowych przejawów jej aktywności. Nie potrafimy powiedzieć, w jakim miejscu przestrzeni znajdują się przejawy naszego życia duchowego. Na pytanie, gdzie są ludzkie uczucia, różnie odpowiadamy: że są w sercu człowieka, w jego wnętrzu. Nie określamy jednak ich położenia przestrzennego. Dziwnie brzmiałoby stwierdzenie, że życzliwość, niechęć lub myśl drugiego człowieka, o objętości siedmiu metrów przestrzennych, znajduje się o pięć metrów od nas! Również komiczne byłoby mówienie o miłości „głębokiej” na kilka kilometrów lub „ogromnej”, bo mającej objętość kilkuset kilometrów sześciennych! Ze względu na brak wymiarów trudno określić ilość zajmowanego miejsca i przestrzenne położenie myśli, uczuć, decyzji woli a także – ludzkiego „ja”, ludzkiej duszy. Z duszą ludzką jest podobnie jak z myślami, uczuciami, decyzjami wolnej woli, z planami, marzeniami. Tak jak one nie ma ona przestrzennych wymiarów, nie zajmuje więc miejsca w przestrzeni kosmicznej i z tego powodu nie potrafimy określić jej przestrzennego położenia, nawet w ciele. Ponieważ dusza nie posiada długości, szerokości i wysokości, dlatego nie ma ona swojej siedziby w mózgu, w sercu ani w jakimś innym organie ludzkiego ciała. „Znajduje się we wszystkim, czym jest człowiek”[14]. Jest więc w głębinach ludzkiego „ja”, które formuje. Przez swoje ożywcze działanie jest ona w całym jego ciele. Jest w każdej części ciała, sprawiając, że nie jest ono martwą grudką materii, lecz żywą częścią organizmu ludzkiego. Ożywia przestrzenne ciało, jednak sama żadnej przestrzeni jak ono nie zajmuje i nie jest nią ograniczona. Duszę można porównać do tęczy, pojawiającej się na sklepieniu nieba lub w kropelkach rozpryskującej się źródlanej wody, oświetlonej przez słońce. Chociaż ją widać, to jednak trudno określić w centymetrach, metrach lub kilometrach jej odległość od nas. Chociaż tęczę dostrzegamy jako coś przestrzennego, to jednak nie można ani w metrach ani w kilometrach podać jej długości, szerokości i głębi. Chociaż tęczę zauważamy, to jednak nie możemy jej dotknąć, wziąć do rąk[15]. Podobnie jest z ludzką duszą. Istnieje, a jednak nie możemy jej dotknąć tak, jak się dotyka przedmiotów materialnych. Istnieje realnie, chociaż nie ma przestrzennych wymiarów. Istnieje w połączeniu z ludzkim ciałem, a jednak nie ma takich samych właściwości jak ono, nie jest ograniczona jego przestrzenią, nie zajmuje w niej miejsca tak jak ono. W jakim znaczeniu dusza jest tam, gdzie znajduje się ludzkie ciało? Chociaż dusza nie przebywa w żadnej części ciała, to jednak wyobrażamy sobie, że jest ona zawsze tam, gdzie aktualnie ono się znajduje. Jest to w pewnym sensie prawdziwe. Dusza faktycznie jest tam, gdzie ciało, bo je ożywia. Jest obecna w nim przez swoje działanie. Nie znajduje się ona przestrzennie w jakimś jednym organie ciała, lecz w całym ciele – przez to, że je ożywia. Chociaż dusza jest bezwymiarowa, to jednak tak wpływa na posiadającą wymiary materię, że staje się ona żywym ciałem konkretnego człowieka. Miejsca w przestrzeni dusza nie zajmuje, gdyż nie posiada wymiarów, ale skutki jej działania można usytuować przestrzennie, bo ma przestrzenne wymiary ożywiane przez nią ciało. Dusza jest obecna nie tylko w ciele. Jest obecna także w ludzkim duchowym „ja”, które dzięki niej istnieje w każdym człowieku. W jakim sensie dzięki ciału dusza jest dostrzegalna? Niewidzialna i bezwymiarowa duchowa dusza dzięki ożywianemu przez nią ciału staje się w pewnym sensie widoczna, bo dostrzegalne są skutki jej działania. Staje się dostrzegalna przez różne przejawy życia duchowego i biologicznego, które ujawniają się w ciele. Dusza staje się widoczna przede wszystkim w tym, co człowieka odróżnia od zwierząt. Ujawnia się już w małym dziecku. „Kiedy twoja mała [córeczka] wypowie ci swe pierwsze myśli, wiedz, że ta inteligencja to jej ujawniająca się dusza. Kiedy będzie cię kochać nie instynktownie, lecz rozumnie, pomyśl, że ta miłość to jej dusza. Kiedy będzie wzrastać przy tobie, piękna nie tylko w ciele, lecz w swoich cnotach, uświadom sobie, że to piękno to jej dusza. I nie adoruj duszy, lecz Boga, który ją stworzył; Boga, który chce uczynić sobie tron z każdej dobrej duszy”[16]. Co znaczy, że dusza przez ciało jest powiązana z przestrzenią? Póki bezcielesna i bezwymiarowa dusza jest połączona z ciałem, to pośrednio przez nie jest powiązana z przestrzenią naszego kosmosu. Ożywiając całe przestrzenne ciało, jakby „znajduje się” we wszystkich jego częściach i „jest” – przez swoje powiązanie z nim – w tym miejscu przestrzeni ziemskiej, w którym ono aktualnie przebywa. Powiązanie duszy z przestrzenią za pośrednictwem ciała ludzkiego to coś podobnego do tajemnicy Wcielenia. W Jezusie Chrystusie Bóg, Istota będąca duchem bez wymiarów – przez ciało – wszedł w ziemską przestrzeń. Przez nie stał się w nowy sposób obecny w naszym świecie. Przed przyjęciem ludzkiej natury, a więc i ciała, Syn Boży też był obecny na ziemi przez stwórcze działanie. Swoją wszechmocą, wraz z Ojcem i Duchem Świętym, utrzymywał w istnieniu wszystkie stworzenia. Przez to działanie był obecny wszędzie tam, gdzie zaistniały stworzone przez Trójcę Świętą byty. Od chwili Wcielenia, dzięki przyjęciu natury ludzkiej, czyli duszy i ciała, Syn Boży związał się z przestrzenią tak, jak jest z nią powiązany każdy człowiek: przez swoje materialne ciało. Na czym polega uniezależnienie się życia zmarłych od materii przez wyjście poza przestrzeń tego świata? Przez śmierć dokonuje się przejście w zupełnie nową rzeczywistość. Ten świat przestaje być naturalnym środowiskiem dla zmarłych, jak był nim dla nich do chwili śmierci. Dla nas, ludzi żyjących na ziemi, świat materialny zapewnia nam warunki podtrzymujące nasze życie. Jest naszym tymczasowym domem. Pożywienie, tlen, ubranie, mieszkanie – wszystko to umożliwia nam życie. Sytuacja zmienia się radykalnie w chwili śmierci. Do życia nie potrzeba już tego wszystkiego. Świat materialny i jego dobra nie mają żadnego znaczenia dla podtrzymania istnienia i życia po śmierci. Żadne dobra materialne już nie są potrzebne na drugim świecie. W świetle tej prawdy ukazuje się bezsens nieumiarkowanego gromadzenia bogactw materialnych i przywiązywania się do nich. Ich nadmiar nie jest konieczny nawet do życia na tym świecie. Może nawet zdemoralizować człowieka, a więc mu zaszkodzić. Gromadzenie bogactw materialnych może stać się celem samym w sobie, zniszczyć miłość i rozwinąć egoizm, wypaczyć osobowość człowieka do tego stopnia, że psalmista przyrównuje go do zwierzęcia[17]. Zupełnie niepotrzebne stają się dobra materialne w drugim świecie, dlatego Stwórca tak wszystko urządził, że żadnych bogactw materialnych nie można ze sobą zabrać w nową rzeczywistość i żaden człowiek, „kiedy umrze, nic z sobą nie weźmie, a jego zamożność nie pójdzie za nim”[18]. Umierający człowiek nie może zachować na wieczność rzeczy materialnych, które lubił za życia, do których się nieraz bardzo mocno przywiązał. Św. Katarzyna przypomina tę prawdę, przekazaną jej przez Mądrość Najwyższą, słowami: „Tak samo człowiek mija, jak rzeka. Zdaje mu się, że mijają rzeczy stworzone, które kocha, a to on przecież ustawicznie płynie ku kresowi śmierci. Chciałby zatrzymać siebie, to jest życie swoje i rzeczy, które kocha, aby nie mijały znikając. Albo śmierć każe mu opuścić to, co ukochał, albo zrządzenie moje odbiera mu przed czasem rzeczy stworzone. Nie może ich zachować”[19]. Nie może ich zachować, bo do niczego nie są już potrzebne[20]. Na jaką „odległość” oddalają się od nas zmarli? Człowiek zastanawiający się nad tym, gdzie są zmarli, nie tylko myśli o ich losie, lecz często chce wiedzieć, w jakiej „odległości” przestrzennej od niego oni się znajdują, bez względu na to, czy są szczęśliwi czy cierpią. Ten, kto wierzy w zróżnicowany los po śmierci, chciałby wiedzieć, „gdzie” jest niebo, „gdzie” jest piekło, „gdzie” jest czyściec. Chciałby zrozumieć, jak daleko od niego to wszystko się znajduje. Kiedy pytamy, gdzie są zmarli, chcielibyśmy poznać jakieś miejsce ich przebywania oraz ich usytuowanie w stosunku do nas. Tu jednak zawodzi nasza wyobraźnia, przyzwyczajona do dostrzegania tylko naszego przestrzennego świata. Z powodu odłączenia się duszy od materialnego ciała pojawia się dla nas trudność określenia „miejsca” jej przebywania, jej odległości od nas i od martwego ciała. Opuszczenie ciała przez duszę nie oznacza przestrzennego oddalenia się od tej materii, która była ludzkim ciałem, lecz ustanie oddziaływania na nie. W chwili śmierci kończy się szczególna forma obecności duszy w ciele przez ożywiające je działanie, przez nadawanie materii formy życia ludzkiego, osobowego. Martwe ciało to takie, w którym dusza nie podtrzymuje życia. Przez to nie jest ona już w nim obecna. Nie znaczy to, że jest od niego daleko w sensie przestrzennym. O posiadającym ciało człowieku możemy powiedzieć, że stoi lub siedzi przy nas. Takie przestrzenne określanie odległości od nas dusz zmarłych staje się niemożliwe z chwilą ich odłączenia się od ciała. Nie potrafimy ziemskimi jednostkami miary określić przestrzennej odległości od nas zmarłych. Nie można powiedzieć, o ile metrów lub kilometrów od nas są dusze zmarłych. Znajdują się one bowiem poza przestrzenią, którą my na ziemi mierzymy naszymi jednostkami miary. Nie można w odniesieniu do dusz – będących w niebie, czyśćcu lub piekle – używać takich jednostek miary odległości jak milimetr, metr, kilometr, mila, lata świetlne. Nie tylko ścisłymi jednostkami miary nie da się wyrazić odległości od nas zmarłych. Nie da się ich usytuowania w stosunku do nas określić nawet pojęciami ogólniejszymi, takimi jak „daleko” lub „blisko”. A więc trudno powiedzieć, że zmarli odeszli „daleko” od nas, albo że oddalili się od nas na „małą odległość”. Takie określenia odnoszą się do bytów materialnych. Dusze nie są ani daleko, ani blisko od nas w sensie przestrzennym. Blisko lub daleko od nas może być tylko byt, który tak jak materia ma swoje przestrzenne wymiary i przez to zajmuje jakieś konkretne miejsce przestrzeni. Trudno nam zrozumieć, jakie jest odniesienie do naszego przestrzennego kosmosu zupełnie innej rzeczywistości, w jaką wchodzą zmarli. Czym jest bliskość duchowa i oddalenie duchowe? Trudno mówić o przestrzennym usytuowaniu zmarłych w stosunku do nas, o ich bliskości lub oddaleniu przestrzennym. Zmarli mogą być „blisko” lub „daleko” od nas w innym znaczeniu. Mogą być „blisko” nas duchowo lub „daleko” duchowo, bo „dla ducha przestrzeń nie istnieje”[21]. W duszach zmarłych zachowuje się na wieczność ich bliskość psychiczna, o ile istniała na ziemi, lub psychiczne oddalenie, jeśli takie ukształtowało się w nich za życia i utrwaliło w duszy odłączonej od ciała. Pozostaje w nich bliskość lub oddalenie duchowe, którego nie wyraża się w centymetrach, metrach, kilometrach lub latach świetlnych. Nieraz mówimy: ten człowiek „wszedł” w moje życie. On „jest mi bliski”. On „jest obecny” w moim życiu. Albo też stwierdzamy: „nas dzieli mur”. Te określenia nie odnoszą się do przestrzeni. Nie mówią o bliskości przestrzennej, o przestrzennym oddzieleniu przez jakiś mur z cegieł ani o przestrzennym wnikaniu do czyjegoś wnętrza. Odnoszą się one do bliskości psychicznej, duchowej, uczuciowej albo wyrażają duchowy i emocjonalny dystans istniejący między ludźmi. Mówią o bliskości przez miłość lub o dystansie psychicznym z powodu jej braku. Wyrażenia powyższe mówią też o uczuciach, które łączą lub oddalają ludzi od siebie. To, że ktoś jest bliski uczuciowo lub daleki i obojętny, znaczy również, że ma wpływ dostrzegalny na moje życie lub nie wpływa na mnie. Imponuje mi i przez to skłania mnie do naśladowania go, do podążania za jego radami, albo, przeciwnie, jest mi obojętny, dlatego jego życie i jego pouczenia nie mają dla mnie żadnego znaczenia. Prawda wiary o świętych obcowaniu wyraża między innymi przekonanie o tym, że miłość, dobroć, życzliwość, przychylne nastawienie pozostaje w świętych na zawsze. W zbawionych i w duszach czyśćcowych zostaje wszystko to, co kształtuje bliskość duchową, psychiczną. Dlatego mieszkańcy nieba i dusze w czyśćcu są duchowo „blisko” nas. Ich „bliskość” duchowa, uformowana przez miłość, jest świadoma, w pełni przez nich przeżywana. Potępieni natomiast są „daleko” od zbawionych i od nas: daleko – w sensie duchowym. Są „daleko” z powodu swojej nienawiści, nieżyczliwości, pychy, pogardy, zazdrości. Jaką wartość mają rozważania teologów o odniesieniu dusz odłączonych od ciała do materii i kosmosu? W śmierci kończy się dotychczasowa forma łączności duszy ludzkiej z materialnymi bytami przestrzennymi za pośrednictwem ciała. Czy oznacza to, że dusza traci odtąd zupełnie swoje odniesienie do materii? Niektórzy teologowie odpowiadają, że nie, i zastanawiają się, na czym polega nowe odniesienie duszy do materialnego świata, z którego wyszła ona przez śmierć. Snują na ten temat różne przypuszczenia. I tak np. zdaniem Rahnera jej oddzielenie od ciała w momencie śmierci nie oznacza przerwania wszelkich relacji ze światem. Dusza – jak mówi – nie staje się akosmiczna i pozaświatowa; wchodzi raczej w kosmiczne relacje z całym wszechświatem. Według L. Borosa dusza otrzymuje w śmierci egzystencjalną relację kosmiczną, jej udziałem staje się jakaś totalna obecność we wszechświecie[22]. Trudno powiedzieć, co konkretnie miałaby oznaczać ta „kosmiczna relacja duszy” lub jej „totalna obecność” we wszechświecie. Czy chodziłoby o jakieś nowe poznanie świata materialnego przez duszę, czy też o nową możliwość oddziaływania na kosmos albo może o jakieś przebywanie przez duchową substancję wszędzie w kosmosie? Czym miałoby być to „odniesienie do kosmosu” dusz zbawionych, a czym oczyszczających się lub potępionych? Nie wiadomo. Te teoretyczne rozważania teologów zwracają jednak uwagę na fakt, że dusza nosi w sobie naturalne odniesienie do materii. Tak została stworzona przez Boga, że od momentu swego zaistnienia była połączona z materialnym ciałem, a przez nie – z materialnym kosmosem. Czy jednak i jaka konkretna więź z materią dalej istnieje, kiedy odłącza się od ciała, trudno powiedzieć. Objawienie poucza tylko o tym, że na pewno złączy się ona z ciałem w dniu zmartwychwstania. W połączeniu z tym ciałem będzie istnieć na zawsze po powszechnym zmartwychwstaniu ciał, będzie je formować na zawsze jako swoje ciało. Streszczenie Gdy dusza jest połączona z ciałem – to według naszego sposobu myślenia i mówienia – „znajduje się” tam, gdzie ono, bo tam je ożywia. Nie można jednak tej jej obecności rozumieć przestrzennie. Dusza nie posiada wymiarów, a więc nie zajmuje żadnej części przestrzeni ziemskiej. Nie znajduje się więc w jakiejś konkretnej jednej części ludzkiego ciała. Jest ona w całym ludzkim ciele, bo je ożywia i w nim się przejawia. Jest też w ludzkim duchowym „ja”, które tworzy. Nigdzie jednak nie jest obecna przestrzennie ani przestrzenią nie jest ograniczona. Po odłączeniu się duszy od ciała znika nawet taka nieprecyzyjna możliwość określania jej „miejsca” w przestrzeni, jaką jest przypisywanie jej obecności tam, gdzie znajduje się ciało. Brak przestrzennych wymiarów duszy i brak jej łączności z ciałem sprawia, że nie potrafimy powiedzieć, „jak daleko” w sensie przestrzennym od nas znajdują się zmarli. Nie umiemy też wyrazić, gdzie – w sensie przestrzennym – jest niebo, piekło i czyściec. My zauważamy tylko jedno, że zmarli „odchodzą” od nas, bo nie dostrzegamy już życia w ich martwych ciałach, nie potrafimy z nimi nawiązać takiego kontaktu, jaki mieliśmy, kiedy żyli tak jak my. W odniesieniu do dusz zmarłych można mówić o innej niż przestrzenna obecności: o obecności duchowej i o obecności przez działanie. Są one ponadprzestrzennie „tam”, gdzie znajduje się ich duchowa substancja, która je tworzy, i tam, gdzie w jakiś sposób działają. Po odejściu z tego świata istnieje inna niż przestrzenna bliskość albo inne niż przestrzenne oddalenie zmarłych. To bliskość przez miłość lub oddalenie przez nienawiść. Nie zanika w duszy po śmierci to, co nazywa się bliskością psychiczną, a więc – życzliwe odniesienie, miłość, o ile tylko istniała ona w niej za życia ziemskiego. Zachowuje się bliskość duchowa tych dusz, które odeszły z tego świata w miłości. Nie ma jej, gdy ktoś umarł w stanie grzechu śmiertelnego, ogarnięty wieczną nienawiścią. Ten rodzaj bliskości albo oddalenia nie ma jednak charakteru przestrzennego. Określa on odniesienie zmarłych do nas, pewien rodzaj duchowej łączności lub jej brak. Prawdziwe spotykanie się wszystkich żyjących w Chrystusie na ziemi lub poza nią następuje w czasie sprawowania Eucharystii. Przez Komunię Świętą można być blisko nie tylko Chrystusa, ale i tych, którzy do Niego należą, czyli – blisko całego Jego Mistycznego Ciała. Przypisy: [1] Por. Mdr 3,1-3. [2] Mdr 3,1. [3] Mdr 3,2-3. [4] Por. Dz 17,28. [5] 2 Kor 3,17. [6] V. Ryden, Prawdziwe Życie w Bogu, tom 14. Katowice 2003, str. 162-163. [7] Por. Wj 3,1-5. [8] Por. J 14,23. [9] Św. Faustyna, Dzienniczek, Warszawa 1993, 238. [10] Por. 1 Kor 3,16. [11] Siostra Łucja mówi o Fatimie, oprac. o. L. Kondor, Fatima 1989, s. 138. [12] Por. Łk 1,28nn. [13] Św. Faustyna, Dzienniczek, Warszawa 1993, 419. [14] M. Valtorta, Poemat Boga-Człowieka, Księga III, część 1-2, Katowice 2000, s. 137. [15] Tamże. [16] Tamże. [17] Por. Ps 49,21. [18] Ps 49,18. [19] Św. Katarzyna ze Sieny, Dialog, Poznań 1987 s. 62. [20] Zob. Łk 18,24-25. [21] Zob. Św. Faustyna, Dzienniczek, Warszawa 1993, 835. [22] J. Finkenzeller, Eschatologia, Kraków 1995, s. 70-71. Powyższy tekst pochodzi z książki: ks. Michała Kaszowski Śmierć i wieczne istnienie Tom pierwszy z serii: Wielkie tajemnice Zamówienie książki: TUTAJ Strona główna
Przy okazji rozpoczętych na kanale YouTube spotkań biblijnych, w których poruszam zagadnienie snu w Starym i Nowym Testamencie, dopełniał je będę krótkimi tekstami do refleksji. Tym razem proponuję przyjrzenie się tym naszym przekonaniom na temat zmarłych, których nauka Kościoła nie reguluje szczegółowo. Czy zmarli, którzy przychodzą do nas w snach, są tymi samymi ludźmi, jakich znaliśmy za życia? Człowiek po śmierci nie może ukazywać się osobom żyjącym. Jedynie anioł lub demon może przyjść do żyjącego człowieka w obrazie osoby zmarłej. Znane są przypadki, w których Anioł Stróż osoby zmarłej, troszczy się jeszcze po śmierci o jej ziemskie relacje, pociesza pogrążonych w żałobie zsyłając we śnie obraz pamiętanej osoby, czy nawet przekazując informacje, których zmarły nie zdążył przekazać. Pewna pani doktor, która uważała się za ateistkę, opowiedziała mi, że gdy miała nocny dyżur na pogotowiu, przywieziono umierającą kobietę. Zanim skonała na jej rękach, zdążyła jeszcze powiedzieć: „Proszę zawiadomić mojego syna, który mieszka w Stanach w …”. Nie dokończyła rozpoczętego zdania i zmarła. Następnej nocy pani doktor ma sen, w którym ta właśnie zmarła kobieta podaje dokładny adres syna. Po zweryfikowaniu, okazał się prawdziwy. Wyjaśniłem pani doktor, że był to Anioł Stróż, który zatroszczył się o umierającą i o jej syna, o którego istnieniu jej obecny mąż nic nie wiedział. Gdy „zmarły” prosi nas we śnie o modlitwę lub inną przysługę, to jest to zatroskany o niego Anioł Stróż, lub też demon, który miał na niego za życia „zlecenie”. W tym wypadku pokój, jaki towarzyszył snowi pani doktor, świadczył, że było to przesłanie Anioła Stróża, który świetnie się spisał z troski do ostatniej chwili. Wiemy także z Biblii, że Bóg może pokazać żyjącym ludziom zmarłą osobę. Na przykład pokazał apostołom Mojżesza i Eliasza na Górze Tabor. Jest to jednak ich obraz pozorny, czy jak określa to św. Tomasz z Akwinu, ich „pozorna powłoka”. Jeśli chrześcijanin sam podejmuje inicjatywę, aby skontaktować się z osobą zmarłą i udaje mu się nawiązać z nią kontakt, widzi ją lub słyszy, nawet jeśli w samych myślach, to może być pewien, że kontaktuje się z demonem. Podjęty przeze mnie temat jest o tyle ważny, że wśród niektórych chrześcijan niebezpiecznie rozwija się wiara w możliwość kontaktowania się ze zmarłymi. Już Stary Testament potępia taką praktykę, gdy Saul ulega pokusie poradzenia się nieżyjącego Samuela (por. 1 Sm 28). To, co zmarli mieli nam powiedzieć, powiedzieli za życia. A jeśli żałowali umierając, że nie zdążyli przebaczyć, prosić o przebaczenie lub wyznać komuś miłości, miłosierny Bóg weźmie te niedokończone sprawy w swoje ręce. Zobacz spotkania biblijne na YouTube
Czy umarli mogą nas widzieć? KOBIETA morduje swego męża. Po siedmiu latach przeżywa koszmarny sen, który uznaje za przejaw gniewu zmarłego. Chcąc przebłagać jego „ducha”, wysyła córkę, by przy grobie złożyła ofiarę z płynów. Ale ofiarę tę dała jej matka — sprawczyni zbrodni, toteż córka nie wie, co powiedzieć ojcu. Z ukrycia obserwuje ją brat, po czym podchodzi i wspólnie zanoszą modlitwę do ojca, aby pomógł im pomścić jego krew. Scenę tę zaczerpnięto z greckiej sztuki Ofiarnice, napisanej z górą 2400 lat temu. Po dziś dzień w niektórych częściach świata, zwłaszcza w Afryce, składa się przy grobach podobne ofiary. Przyjrzyjmy się na przykład przeżyciom Ibe, mieszkającego w Nigerii. Kiedy utracił troje dzieci, poszedł zgodnie z miejscowym zwyczajem do czarownika, który mu powiedział, że ich śmierć nie jest dziełem przypadku — to zmarły ojciec Ibe się rozgniewał, bo nieodpowiednio go pochowano. Pouczony przez czarownika, Ibe składa w ofierze kozę i wylewa na grób dżin oraz wino. Wzywa ducha ojca i błaga go o przebaczenie, zapewnia o swej miłości i prosi o błogosławieństwo. Ibe jest przekonany, iż ojciec go widzi i słyszy. Nie wierzy, jakoby przestał żyć, lecz sądzi, że „przeszedł” z dziedziny widzialnej do niewidzialnej, że opuścił świat ludzi z ciała i krwi i przebywa w świecie duchów, krainie przodków. Ibe rozumuje mniej więcej tak: „Chociaż Ojca nie ma już na tym świecie, wciąż o mnie pamięta i interesuje się moją pomyślnością. A skoro jest teraz duchem i ma większą moc, to potrafi mnie wesprzeć o wiele skuteczniej, niż gdy był ziemskim człowiekiem. Ponadto ma możliwość wstawiać się za mną bezpośrednio u Boga, który też jest duchem. Teraz Ojciec może być rozgniewany, ale jeśli okażę mu stosowny szacunek, wybaczy mi i będzie mi błogosławił”. Wiara w to, że umarli widzą żyjących na ziemi i że na nich oddziałują, jest w Afryce bardzo rozpowszechniona wśród osób praktykujących religię tradycyjną. Ale to samo można też powiedzieć o ludziach podających się za chrześcijan. Na przykład często po ceremonii zaślubin w kościele kobieta udaje się do domu rodziców, aby otrzymać tradycyjne błogosławieństwo. Wzywa się tam przodków i składa im się ofiarę z płynów. Zdaniem wielu pominięcie tego zwyczaju sprowadzi na małżeństwo nieszczęście. Panuje pogląd, że od przodków, czy raczej od ich duchów, zależy dalsze życie i pomyślność krewnych żyjących na ziemi. Duchy są podobno potężnymi sprzymierzeńcami ludzi, potrafiącymi zapewnić obfite żniwa, powodzenie w życiu oraz ochronę przed niebezpieczeństwem. Biorą też człowieka w obronę. Jeżeli jednak się je zlekceważy bądź obrazi, ściągają różne klęski — choroby, ubóstwo, a nawet śmierć. Toteż ludzie usilnie starają się utrzymywać dobre stosunki ze zmarłymi — składają im ofiary i odprawiają rytuały. Czy wierzysz, że umarli angażują się w codzienne sprawy żywych? Czy nie zdarzyło ci się wypowiedzieć nad grobem kogoś bliskiego parę słów — na wypadek gdyby cię słyszał? To, czy zmarli rzeczywiście nas widzą i słyszą, zależy od tego, co się z nimi dzieje w chwili śmierci. Przyjrzyjmy się, co na ten istotny temat ma do powiedzenia Pismo Święte.
Duchy istnieją, często również dają o sobie znać. Moja mama powtarza zawsze jedno zdanie: „ Duchy czyli umarli nigdy nie zrobią człowiekowi nic złego, ich nie trzeba się bać, bać się trzeba tylko żywych”. Mogę to nazwać rodzinną „przypadłością”. Mojej mamie kilka razy w życiu duchy dały o sobie znać. Brzmi to jak najbardziej niedorzecznie, ale sama w to uwierzyłam, gdy mi kilka lat temu również przytrafiła się niezwykła historia. Pierwsza historia mojej mamy przydarzyła się, gdy była 10-letnią dziewczynką. Ze starszym bratem pojechali pociągiem do swojej babci na kolonię. Kolonia ta była oddalona od Dobrego Miasta kilka kilometrów. Trzeba było tą drogę przejść na pieszo. Dwójka młodych ludzi doszła do wsi, mijali dom starego sąsiada babci. Nagle z domu wyszedł sąsiad, ale był bardzo odświętnie ubrany- w garnitur, czarne buty, krawat. Rodzeństwo było bardzo zaskoczone, z tego względu, iż sąsiad nigdy tak się nie ubierał- zazwyczaj widywali go tylko podczas wakacji u babci w starej obszarpanej koszuli i zaniedbanego, nieogolonego. Teraz był jakiś „inny”. Uśmiechnął się szczerze i krzyknął do nich: „ A dokąd to podążacie? Dawno już Was w tych okolicach nie widziałem”, ładnie się przywitali i odpowiedzieli, że idą do babci. Sąsiad odparł: Dobrze, starych ludzi trzeba odwiedzać, idźcie, babcia na pewno się ucieszy”. Gdy doszli do babci, przy ciastku i ciepłej herbacie opowiedzieli o dziwnym spotkaniu, o tym jak odświętnie wyglądał sąsiad i co powiedział. Babcia tylko złapała się za głowę : „Tośmy go pochowali 2 miesiące temu w tym garniturze. Sąsiad był samotnym człowiekiem, rodzina go opuściła, chciał przypomnieć dzieciom o tym jak ważną wartość mają dla człowieka bliscy. Widocznie, taka była jego misja po powrocie po swojej śmierci na ziemię. Kolejna historia mojej mamy przydarzyła jej się podczas pobytu w szpitalu. W szpitalu, jak w szpitalu różnych ludzi, z różnymi dolegliwościami można spotkać. Takim człowiekiem był pewien pan, z którym nikt z pacjentów nie chciał rozmawiać. Moja mama, (ja to zresztą mam po niej) potrafi z każdym porozmawiać, choćby o pogodzie, ale to zawsze coś. Zawsze spotykała go wychodząc na papierosa. Miał opinię szpitalnego „dziwaka”. Zawsze odpowiedziała mu: „ Dzień Dobry” . Pewnej nocy w tymże szpitalu przyśniło się mojej mamie jak siedziała nocą sama w szpitalnej świetlicy. Naprzeciwko niej znajdowały się telewizory- było ich kilka. Każdy głośno śnieżył. W całej Sali było bardzo ciemno, tylko te telewizory. Nagle z jednego z nich wyłoniły się dłonie i tak z drugiego, trzeciego i usłyszała głos: „Chodź ze mną, tylko Ty mnie rozumiesz, chodź za mną, ratuj mnie!” Mama obudziła się przerażona, cała spocona, wyszła na korytarz zapalić. Zobaczyła cały tłum ludzi, zapytała, co się stało, że wszyscy tu są. Pewien człowiek odpowiedział: To Ty nie wiesz? Ten dziwak godzinę temu zmarł!” Do tej pory mama się zastanawia, co byłoby, gdyby w tym śnie podała mu rękę……. Jako dorosła osoba przechodziła przez ulicę- nagle drogę zajechał jej młody chłopak na motorze- kolega z młodości, który na tym motorze się zabił. Pamięta też, że kiedyś również jej ukochana babcia dała o sobie znać, iż nie pomodliła się w rocznicę jej śmierci- gdy wchodziła do kuchni gruby kubek z porcelany nagle pękł w drobny maczek. Kilka lat temu miałam dyżur w szkole razem z koleżanką. Było ciemno na korytarzu, była to zima. Nagle zobaczyłam czarną wronę spacerującą pod drzwi jednej klasy. Krzyknęłam do koleżanki, pobiegła zapalić światło. Nic nie było, ale nie zapomniałam o tym wydarzeniu, a ona chodziła i się ze mnie śmiała. 3 dni później zadzwoniła moja babcia z wiadomością, że 3 dni temu zmarł dziadek mojej siostry ciotecznej i jadą na pogrzeb. Pamiętałam go z dzieciństwa, uwielbiałam tego dziadka, przywoził nam cukierki, ale dlaczego akurat ja dostałam znak o jego odejściu z tego świata? Podobno niewielu ludzi ma zdolność do odczytywania znaków zza światów. I tym jest to dziwniejsze, że nie jestem specjalnie religijna…
czy zmarli nas widza